Dziewięćdziesiąt lat temu byłem dziwakiem. Dziś jestem amator. Time After Time reżyseruje Nicholas Meyer, który również adaptuje scenariusz z opowiadania napisanego przez Karla Alexandra i Steve'a…
Dziewięćdziesiąt lat temu byłem dziwakiem. Dziś jestem amator. Time After Time reżyseruje Nicholas Meyer, który również adaptuje scenariusz z opowiadania napisanego przez Karla Alexandra i Steve'a Hayesa. W rolach głównych występują Malcolm McDowell, David Warner i Mary Steenburgen. Muzykę skomponował Miklos Rozsa, a zdjęcia wykonał Paul Lohmann. Jak cudowny, wspaniały pomysł jest równie wspaniale przedstawiony. Twórcy wpadli na pomysł, aby postawić Jacka Rozpruwacza naprzeciwko H.G. Wellsa, we współczesności roku 1979. To po tym, jak Rozpruwacz (Warner) użył maszyny czasu Wellsa (McDowell) do ucieczki przed policją z Whitechapel w 1891 roku, zmuszając Wellsa do śledzenia słynnego mordercy aż do San Francisco w przyszłości. Przez lata powstało tyle filmów o rybach-wyjętych-z-wody, że jest tak odświeżające znaleźć coś, co ma prawdziwie oryginalną premisę do pracy. W przypadku Rozpruwacza widzi całe przemoc na ulicach San Francisco i wierzy, że to jego przeznaczenie, by być w tej społeczności. Z drugiej strony Wells jest zaniepokojony tym, że to nie jest Utopia, którą sobie wyobrażał, ale naukowiec w nim jest zafascynowany tym, co znajduje. Pomaga również to, że przyciągnął uwagę bardzo napalonej Amy Robbins (Steenburgen), która równie fascynuje się jego szlachetnymi manierami. Oczywiście zabawa musi się kiedyś zakończyć, aby napięcie i ciemniejsze aspekty historii wyszły na jaw. Meyer doskonale łączy te elementy, wrzucając małe fragmenty zła, gdy Jolly Jack, wspaniale ubrany w kamizelkę i pas na pieniądze, dokonuje swoich krwawych czynów, a następnie przechodzi na oś Wells/Amy, gdy starają się budować związek, jednocześnie starając się przekonać władze, że szaleniec jest wśród nich. Wszystko to buduje się dobrze, zwiększając napięcie znacznie, i zawsze w powietrzu unosi się istotne pytanie, czy istnieje nadzieja dla H.G. i Amy? Tak bogate są charakteryzacje i jakość opowiadania historii, że z pewnością obchodzi nas wynik tego wspaniałego kawałka tortu podróżującego w czasie. 8,5/10