To naprawdę przerażająca sprawa, która opowiada historię młodego "Franzisa" (Friedrich Feher), który pewnej nocy idzie na wesołe miasteczko ze swoim przyjacielem „Alanem” (Hans Heinrich von…
To naprawdę przerażająca sprawa, która opowiada historię młodego "Franzisa" (Friedrich Feher), który pewnej nocy idzie na wesołe miasteczko ze swoim przyjacielem „Alanem” (Hans Heinrich von Twardowski). Natrafiają na występ śpiącego somnambulisty proroka „Cesare” (Conrad Veidt) i jego upiornego mistrza „Dr. Caligari” (Werner Krauss). „Casare”, który jest prawie kościsty na wygląd, przepowiada zbliżający się katastrofalny los dla „Alana”, a gdy następnego ranka zostaje znaleziony zamordowany, podejrzenia skierowane są na tę zagadkową parę - choć nie ma w ogóle „dowodów”! Sprawy przybierają jeszcze bardziej mroczny obrót, gdy anemiczny jasnowidz przewiduje, że „Jane” (Lil Dagover), delikatna istota podziwiana zarówno przez zmarłego, jak i jego ocalałego przyjaciela, również niebawem odejdzie z tego ziemskiego kręgu... To zadanie spada na „Franzisa”, aby rozwiązał tajemnicę i uratował swoją miłość przed... Historia jest ponura w niektórych momentach, otoczenie surowe i kanciaste, często prawie abstrakcyjne. Veidt jest wybitny, jakby znajdował się w koszmarze na rysunku Eschera, albo w innej takiej wymagającej strukturze dla naszych umysłów do zrozumienia; a Krauss również, z jego maniakalnymi oczami i niemal prowadzącymi gestami ręki, jest równie wspaniały. Fotografia ma tendencję do zbyt długiego wyciągania ujęć, ale także - pomagają stworzyć autentyczne uczucie straszności. Nic krwawego, ani krwawego - po prostu upiornego, i ogromnie skutecznego. W przeciwieństwie do tylu filmów, które zdobyły uznanie krytyków lub status kultowy, to naprawdę jest bardzo dobra historia z silnym aktorstwem i wspaniale wyrazistą wizualną stroną od Roberta Wiene (i Willy Hameister), która rzeczywiście należy do najlepszych w swoim - lub jakimkolwiek innym - gatunku.