Ta recenzja jest naprawdę suchą dramą, która zebrała wystarczająco dobry zespół aktorski, ale boryka się z naprawdę cienką fabułą. Zmiana klimatu narobiła bałaganu w dostawie wody, więc wyewoluowała…
Ta recenzja jest naprawdę suchą dramą, która zebrała wystarczająco dobry zespół aktorski, ale boryka się z naprawdę cienką fabułą. Zmiana klimatu narobiła bałaganu w dostawie wody, więc wyewoluowała pewna forma targowania się między tymi, którzy kontrolują rozprowadzanie wody, a tymi, którzy muszą ją pić! Farmer "Ernest" (Michael Shannon) i jego rodzina wciąż próbują radzić sobie w środowisku wymuszeń i bandytyzmu - ale mają jedną przewagę. Maszyna, która może wykonać wiele prac ręcznych za nich i okazuje się użyteczna podczas handlu wodą. Córka "Mary" (Elle Fanning) ma chłopaka "Clema" (Nicholas Hoult), którego jej ojciec ani nie lubi, ani nie ufa, a gdy dochodzi do wypadku podczas wycieczki, którą dwaj mężczyźni podejmują w góry, młodszy syn "Jerome" (Kodi Smit-McPhee) stopniowo zaczyna wyczuwać podstęp. Z "Clemem" teraz żonatym z jego siostrą, "Jeromeowi" jest ciężko zemścić się. To wszystko jest całkiem wystarczające w stylu "Szalonego Maxa", ale brakuje tu charakteryzacji, a ani Hoult, ani Smit-McPhee nie mają zbyt wiele do zagrania, gdy jaskrawe słońce i wyzwania środowiskowe podkreślają bardziej przekaz niż sam scenariusz. Jest to wystarczająco dobrze wyprodukowane i zmontowane, ale naprawdę nie lepsze niż telewizyjne popołudniowe przekąski, które szybko zapomnicie - nawet jeśli byliście w nich.