Historycznie - jeśli chodzi o kino - królowa Wiktoria urodziła się dopiero w swoich siedemdziesiątych latach. Rzadko kto próbował przedstawić jej wczesne lata, a niestety, ten film jest dość płytką…
Historycznie - jeśli chodzi o kino - królowa Wiktoria urodziła się dopiero w swoich siedemdziesiątych latach. Rzadko kto próbował przedstawić jej wczesne lata, a niestety, ten film jest dość płytką próbą tego. Emily Blunt portretuje królową z pewną odwagą, ale raczej mdłe występy Ruperta Frienda i Paula Bettany'ego nie dają nam niczego w rodzaju właściwego zrozumienia walki, jaką miała, jako (młoda) kobieta, aby się ustanowić na czele imperium pełnego szowinizmu, ambicji i pychy. Miranda Richardson jako jej matka przejmuje część tej mało efektownej próby, z okazjonalnym mądrym wkładem od Harriet Walter jako wdowy królowej Adelaide, co również mile widziane. Jeśli to jest historia miłosna, to działa - cokolwiek innego jest po prostu zbyt daleko.