Dark Passage, lekka podróż. Vincent Parry został uwięziony w San Quentin za zamordowanie swojej żony, ucieka i zaczyna oczyścić swoje imię. Po tym, jak został zabrany, a następnie ukryty przez Irene…
Dark Passage, lekka podróż. Vincent Parry został uwięziony w San Quentin za zamordowanie swojej żony, ucieka i zaczyna oczyścić swoje imię. Po tym, jak został zabrany, a następnie ukryty przez Irene Jansen (która śledziła jego sprawę uważnie), Parry dostaje wskazówkę od taksówkarza, która prowadzi go do podziemnego chirurga plastycznego. Po otrzymaniu nowej twarzy Parry musi trzymać się z dala od policji i dowiedzieć się, kto naprawdę zabił jego żonę. Więc fabuła nie jest niczym, o czym warto pisać do domu, ale gwiazdorski urok głównych postaci i po prostu genialne wykonanie aktorskie drugoplanowych postaci podnoszą ten noirski thriller znacznie ponad przeciętność. Humphrey Bogart jest Vincentem Parrym, a Lauren Bacall jest Irene Jansen, więc z pewnym smutkiem Dark Passage uważany jest za najmniej udany film z czterech współprac tego specjalnego duetu. I chociaż pod względem fabuły i scenariusza może to być prawdą, uważam, że chemia seksualna tutaj jest równie elektryzująca, jak w Wielkim śnie. Trzeba jednak powiedzieć, że zarówno Bacall, jak i Bogart grają drugie skrzypce obok żądnego krwi występu Agnes Moorehead jako Madge Rapf, ona podnosi stawkę i przyciąga uwagę, gdy film zbliża się do zatrzymania. Sprytna technika kamery obserwująca wydarzenia z oczu Vincenta działa dobrze przez pierwszą trzecią filmu (nigdy nie widzimy twarzy Vincenta), ale ciężka z narracją Bogarta, to traci na znaczeniu, gdy Vincent dostaje nową twarz. Tajemniczy element fabuły nie dostaje tego szoku, który powinien, ponieważ niestety wiemy od samego początku, że to Bogart, więc kiedy odkrycie w końcu nadejdzie, trochę to opada. Niemniej jednak film działa jako więcej niż solidny thriller, z doskonałą grą aktorską i bardzo schludnym przebiegiem wydarzeń na końcu, co czyni z Dark Passage polecany dla fanów noirskiego thrillera. 7/10