Główny bohater (Franco Citti) jest trochę złośliwą gąbką. Porzucił swoją żonę i dziecko, aby mógł siedzieć z kumplami, popijać i grać w karty, podczas gdy „Maddalena" (Silvana Corsini) udostępnia się…
Główny bohater (Franco Citti) jest trochę złośliwą gąbką. Porzucił swoją żonę i dziecko, aby mógł siedzieć z kumplami, popijać i grać w karty, podczas gdy „Maddalena" (Silvana Corsini) udostępnia się i żyje z jej nielegalnie zdobytych zysków. Jest całkiem zadowolony z tego układu, dopóki nie wpadnie w konflikt z Vesperem i nie zostanie niesłusznie uwięziony na rok. Gdy jego dochody wyschły, musi dokonać pewnych zmian. Nie ma odpowiednich umiejętności, aby znaleźć pracę, i tak naprawdę nie jest zmotywowany. Dopóki nie spotyka błądzącą „Stellę" (Franca Pasut). Istnieją pewne podobieństwa między nią a jego uwięzionym źródłem utrzymania, ale nie jest ona prostytutką ani wcale tak naiwna, jak początkowo myślał. Stopniowo zaczyna się w nią zakochiwać, ale czy jest w stanie uporządkować swoje życie i pozbyć się najgorszych elementów swojej przeszłości, zanim ona powie mu, żeby spadał? Choć to nie jest radosna sprawa, uważam, że ten pierwszy z jego filmów jest jednym z wesołszych dzieł Pasoliniego, które pozwalają na humor w narracji o wyzysku i manipulacji. Nie ma wątpliwości, że „Accattone" to dość odrażający człowiek, ale w miarę jak film się rozwija, zaczyna się pojawiać poczucie, że nie jest poza odkupieniem - i zarówno intymna fotografia, jak i zaangażowany talent chłopięcego Citti pomagają to stopniowo, ale pewnie uwydatnić. Pasut i Corsini dobrze odgrywają role, które są surowe, ziemiste i pozbawione czegokolwiek, co mogłoby im naprawdę dać nadzieję, a na marginesie jego młody syn „Iaio" (Danilo Alleva) często służy jako najmniej prawdopodobne zakotwiczenie dla swojego egoistycznego ojca. Zawsze jest miejsce na komentarz o miejscu kościoła w społeczeństwie, a tutaj wyraźnie rysuje się parodia między świętością a, cóż, sami zdecydujcie... Praktycznie nie widziane w dzisiejszych czasach, ale zdecydowanie warto poświęcić kilka godzin, aby zobaczyć Rzym, na który Nero mógłby być dumny.