Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak 15-letni Doug McKeon musiał się poczuć, gdy został obsadzony w filmie z jedną Hepburn, dwoma Fonda i prawie dwudziestoma nominacjami do Oscara między nimi? Mimo że…
Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak 15-letni Doug McKeon musiał się poczuć, gdy został obsadzony w filmie z jedną Hepburn, dwoma Fonda i prawie dwudziestoma nominacjami do Oscara między nimi? Mimo że musiał być zdenerwowany, pewnie siebie sprawdził jako "Billy", który przybywa ze swoim ojcem (Dabney Coleman) i jego nową dziewczyną "Chelsea" (Jane Fonda), która okazuje się być córką zrzędliwego starego "Normana" (Henry Fonda) i żoną "Ethel" (Katharine Hepburn), którzy posiadają letni domek "na Złotym stawie". Jasne jest, że związek między ojcem a córką jest nieco napięty, ich jad jest podawany bez miłości czy uczucia. Kiedy „Chelsea” ogłasza, że wybiera się do Europy ze swoim chłopakiem i chcą zostawić młodego chłopca na miesiąc, „Ethel” popiera pomysł i tak jest ustalone. Nastolatek na początku jest typowo niechętny, ale po nieco potyczkach z „Normem” znajdują wspólną sympatię do goniącego „Waltera” na jeziorze. Od tego momentu wszystko jest trochę przewidywalne, ale to chemia między Fondą a Hepburn, która tu się świeci. Dwaj starsi profesjonaliści nadający swoim postaciom pewną uroczość zatwardziałości zakorzenioną w prawdziwej miłości, którą przekazują delikatnie i często dość sarkastycznie. Fotografia, a tak właściwie cała sceneria lokacji, doskonale komponuje się z prostotą historii i to jeden z tych filmów, które przypominają ci, kim była prawdziwa gwiazda. Film wprowadza także nieco mniej eleganckie zdanie „suck face”! Muzyka jest trochę usypiająca i plinky-plonky, ale to drobiazg w eleganckim kawałku kina, który nawet najbardziej cyniczny musiałby się uśmiechnąć.