Na przełomie wieków Sherlock Holmes (Peter Cushing) i Doktor Watson (André Morell) próbują ochronić dziedzica posiadłości Baskerville'ów (Christopher Lee) na południowym zachodzie Anglii po…
Na przełomie wieków Sherlock Holmes (Peter Cushing) i Doktor Watson (André Morell) próbują ochronić dziedzica posiadłości Baskerville'ów (Christopher Lee) na południowym zachodzie Anglii po znalezieniu martwego poprzedniego właściciela, rzekomej ofiary klątwy sięgającej czasów angielskiej wojny domowej w połowie XVII wieku.
CinemaSerf
19. 11. 2024
70%
André Morrell podchodzi do swojej charakteryzacji „Dr. Watsona” poważniej niż Nigel Bruce w swojej serii opowiadań „Sherlock Holmes” z Basilem Rathbonem i w połączeniu z Peterem Cushingiem jako…
André Morrell podchodzi do swojej charakteryzacji „Dr. Watsona” poważniej niż Nigel Bruce w swojej serii opowiadań „Sherlock Holmes” z Basilem Rathbonem i w połączeniu z Peterem Cushingiem jako pedantycznym superdetektywem udaje mu się stworzyć dość solidną dramę, która zabawnie miesza naukowe z zabobonnym. Detektywistyczny duet zostaje zwerbowany przez podejrzanego „Dr. Mortimera” (Francis De Wolff) po śmierci bogatego „sira Charlesa Baskerville’a”. Jego spadkobierca przybył z Południowej Afryki, a nowy sąsiad ma obawy o jego bezpieczeństwo. „Sir Henry” (Christopher Lee) udaje się na swoją odległą posiadłość na Dartmoor, gdzie upiorny bagno, gęsta mgła, zbiegłowcy i migające w oddali lampy tworzą dość groźną scenę dla nowego właściciela tej prawie milionowej nieruchomości. Chociaż postać Lee’a jest głównie obwodowa, robi wystarczająco dużo, a reszta obsady - zwłaszcza Miles Malleson jako biskup popijający sherry i John Le Mesurier jako lokaj - dobrze się ze sobą współpracuje, podobnie jak ścieżka dźwiękowa Jamesa Bernarda, która uzupełnia bardziej tradycyjny, nieco gotycki wygląd filmu. To wszystko skutecznie kształtuje szybkie śledztwo, które pozwala Cushingowi i Morellowi współpracować ze sobą, gdy zaczynają podejrzewać, że na pewno coś jest nie tak - czy raczej jest łapaczka? Ten film jest przyjemny, chociaż zastanawiam się, czy nie działałby lepiej w czarno-białym?