Terence Stamp jest kamerdynerem „Ramsley” w gotyckiej posiadłości, która jest domem dla „Gracey” (Nathaniel Parker). Do tego strasznego zamku jest wezwany agent nieruchomości „Evers” (Eddie Murphy) i…
Terence Stamp jest kamerdynerem „Ramsley” w gotyckiej posiadłości, która jest domem dla „Gracey” (Nathaniel Parker). Do tego strasznego zamku jest wezwany agent nieruchomości „Evers” (Eddie Murphy) i patrząc na przyzwoitą prowizję, zabiera ze sobą swoją żonę „Sarę” (Marsha Thomason) na kolację, która szybko ich obydwu naraża na pewne straszne wydarzenia. Wygląda na to, że „Pani Gracey” spotkała się z raczej przedwczesną śmiercią, a „Pani Evers” wydaje się być następna w kolejce, aby ją zastąpić - czy się to komuś podoba czy nie! Stamp dostaje pochwały, głównie za to, że w większości scen wydaje się, że ma jasne światło świecące mu w oczy. W przeciwnym razie jest to dość pozbawiony blasku pojazd dla bardzo przeciętnej gwiazdy, która od dawna straciła swój blask, wspierany przez ludzi, którzy w zasadzie nie wniosą wiele dodatkowego do przyjęcia, które cierpi na dość dużą niedostateczność... Aby dodać trochę wagi do fabuły, scenarzyści dodali rodzaj zaniedbania rodzinny do charakteryzacji postaci „Eversa”, zbyt skupionego na udanej karierze i niezbyt zwracającego uwagi na swoją żonę i dwójkę dość irytujących dzieci. Wszystko kończy się w końcu, z odrobiną pomocy od eterycznej „Madame Leoty” (Jennifer Tilly), i chociaż jest to całkowicie zapomniane pod każdym względem, wizualnie jest dość zabawne, a „Ramsley” jest być może najlepszym kamerdynerem od czasów Tima Curry'ego. Łatwo wystawić to na telewizorze w tle, ale to już zasadniczo wszystko.