Podczas oglądania tego filmu byłem przekonany, że Treat Williams to bardzo młody Tommy Lee Jones, i pomimo tego, że wygląd filmu starzeje się, nadal jest to dość potężny i rozrywkowy obraz życia…
Podczas oglądania tego filmu byłem przekonany, że Treat Williams to bardzo młody Tommy Lee Jones, i pomimo tego, że wygląd filmu starzeje się, nadal jest to dość potężny i rozrywkowy obraz życia wśród odmowy. Dość naiwny "Claude" (John Savage) przyjeżdża ze swojego domu na wsi w Oklahomie do Nowego Jorku pełnego życia i ekscentryczności. Jest w drodze, by wstąpić do armii i walczyć w Wietnamie, gdy spotyka "Bergera" (Williams) i zaczyna wpadać w życie delikatnego hedonizmu, co prowadzi do jego miłości do "Shieli" (Beverly D'Angelo). Ona i "Berger" są z różnych stron torów, ale pomimo jej srebrnej łyżki ma dość buntowniczej natury i bardzo wiele przyjmuje swoje hipisowskie istnienie protestując przeciwko wojnie, podczas gdy na haju, emocje i idealizm. Mają tylko kilka dni, ale w tych dniach ich relacje rozwijają się, kwitną, wahają się i ostatecznie Milos Forman przedstawia nam dość subtelny krytyczny komentarz do USA z połowy lat 60. Nadal uważam, że to działa lepiej na scenie - ograniczona przestrzeń tam zmusza postacie i scenariusze do lepszego połączenia, ale to nadal silna adaptacja na dużym ekranie, która pozwala muzyce i numerom tanecznym zachować dużo z ich siły. Charakteryzacje są również głębokie, z wieloma członkami ich bandy mającymi nieco więcej niż tylko epizodyczne role, aby uzupełnić pędzącą miłość. To może być to, co trochę psuje tę część. Para rzadko jest widywana razem, a przedstawienie ich "miłości" jest trochę płytkie. Muzycznie jest więcej niż kilka znanych utworów, które utrzymują tempo, a być może dosyć eksplicitna natura niektórych tekstów tłumaczy, dlaczego ten film radził sobie lepiej na europejskim rynku festiwalowym niż w USA (lub Wielkiej Brytanii). "Aquarius", "Good Morning Starshine" i tytułowa piosenka są może najbardziej pamiętane, ale jest wiele innych, w które możemy się zagłębić, gdy surowość oryginalnej książki Gerome Ragni jest osadzona w krajobrazie miejskim borykającym się z rasizmem, homofobią i praktycznie wszystkim, co wyklucza koncepcję "wolnej miłości" (lub nawet kreatywnie taniej miłości). Nadal zachowuje swoje znaczenie całkiem dobrze i warto poświęcić mu dwie godziny.