Wszyscy dobrze znamy stare przysłowie, że jeśli coś wydaje się zbyt dobre, aby mogło być prawdziwe, to prawdopodobnie tak jest. Ta myśl odnosi się nie tylko do tego, co może się zdarzyć w codziennym…
Wszyscy dobrze znamy stare przysłowie, że jeśli coś wydaje się zbyt dobre, aby mogło być prawdziwe, to prawdopodobnie tak jest. Ta myśl odnosi się nie tylko do tego, co może się zdarzyć w codziennym życiu, ale również do tego, co pojawia się na dużym ekranie, jak ilustruje najnowsze dzieło scenarzysty i reżysera Seana Bakera. Ten szeroko uznany film niezależny śledzi przygody brooklyńskiej tancerki erotycznej/pracownicy seksualnej (Mikey Madison), która zakochuje się w szaleńczo bogatym, samolubnym i nieodpowiedzialnym synu rosyjskiego oligarchy (Mark Eydelshteyn). Razem wkraczają w szaloną, szaloną bajkę, ciemną opowieść romantyczną opartą na sterydach, quaaludes i cracku. Ich burzliwy romans szybko prowadzi ich do Las Vegas, gdzie kończy się zieloną kartą ślubem, który rodzice chłopaka (Darya Ekamasova, Aleksey Serebryakov) chcą anulować za wszelką cenę, nawet jeśli oznacza to wezwanie swoich oleistych, niezdarnych kumpli i ciężkich chłopów (Karren Karagulian, Vache Tovmasyan, Yura Borisov), aby naciskać na rzekomych kochanków. Osiągnięcie tego celu okazuje się ostatecznie trudniejsze, niż się wydawało. W miarę rozwoju pościgu przez cały kraj, seria szalonych wydarzeń pozostawia rodziców i przyjaciół wściekłych, a nowojorską Kopciuszkę zniechęconą, mylnie myśląc, że tym razem naprawdę trafiła w dziesiątkę. Z tego łatwo można by sądzić, że ta fabuła ma solidne podstawy dla szalonej, zabawnej komedii, ale niestety film spełnia swoje możliwości tylko czasami. Z pewnością znajdziemy tutaj kilka naprawdę histerycznych, wspaniale pomysłowych materiałów, ale celnie trafiają one tylko około połowy czasu. Co więcej, wiele z historii (szczególnie w pierwszej połowie filmu) jest przewidywalne, niemalże klasyczne, a niektóre fragmenty zbyt długo się ciągną. Faktycznie, jestem nieco zdziwiony tym, o co tyle hałasu, co może najlepiej potwierdzić zdobycie Złotej Palmy na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes, najwyższego wyróżnienia tego wydarzenia. Chętnie przyznaję, że jestem fanem twórczości Bakera, bardzo podobały mi się jego poprzednie filmy „Czerwona Rakieta” (2021), „Projekt Florida” (2017) i „Mandarynka” (2015). Jednak szczerze mówiąc, trudno mi zrozumieć poziom uznania, jakim obdarzono tę produkcję. Jest to film zdolny w wielu aspektach, ale reżyser jasno pokazał, że potrafi zrobić lepiej, a te wcześniejsze propozycje są moim zdaniem lepszymi opcjami do oglądania. Nie dajcie się zwieść całemu szumowi wokół tego filmu, ponieważ to naprawdę jeden z tych przypadków, gdy coś wydaje się zbyt dobre, aby mogło być prawdziwe.