Moje myśli o Dickinson Dickinson to taki dobrze napisany serial. Sposób, w jaki Alena Smith wzięła historię młodej poetki (Emily Dickinson) ponad 150 lat temu i zamieniła ją w coś takiego, co jest…
Moje myśli o Dickinson Dickinson to taki dobrze napisany serial. Sposób, w jaki Alena Smith wzięła historię młodej poetki (Emily Dickinson) ponad 150 lat temu i zamieniła ją w coś takiego, co jest zrozumiałe dla obecnej generacji, był po prostu niesamowity. Interesujące jest, jak cała historia rozgrywała się w okropnym okresie w historii, gdzie walka o prawa kobiet była nadal mętna, a wojna domowa się gotowała, a mimo to historia została skonstruowana w taki sposób, żeby sprawiła, że się uśmiechniemy i zaśmiejemy. Było to tak zrobione, że można było poczuć całą pasję Emily Dickinson. Sposób, w jaki jej wiersze były powiązane z wydarzeniami każdego odcinka, pozwalało praktycznie na rzut oka do umysłu wielkiej poetki, jaką była Emily Dickinson, co było w pewien sposób smutne, ponieważ nie prowadziła zbyt zabawnego życia (ponieważ większość go spędzała w swoim pokoju), ale także bardzo wypełnionego miłością, szczęściem i pasją. Serial był po prostu niesamowity i powinien być traktowany z ogromnym szacunkiem dla autora, reżyserów, obsady i wszystkich, którzy pomogli go stworzyć. Jeśli nie dla samej historii, to przynajmniej za to, że sprawił, że ludzie się śmieli w obliczu tak niespokojnych sytuacji. To jest bardzo dobry kawałek, klejnot.