Locke and Key to nierówna droga łącząca kierunki i nigdy nie ma umiarkowanego, spójnego tonu. Kilka świetnych odcinków zmieszanych z kompletnym bzdurami; wiele odcinków wypełniaczy, które czytają się…
Locke and Key to nierówna droga łącząca kierunki i nigdy nie ma umiarkowanego, spójnego tonu. Kilka świetnych odcinków zmieszanych z kompletnym bzdurami; wiele odcinków wypełniaczy, które czytają się jak żenujący dramat dla nastolatków. (czyli typowy serial netflixa). Czy to straszny horror, czy to melodramatyczne odrzucenie glee, czy to trzymający w napięciu thriller, czy to nudna opera mydlana z przesadnie dramatycznymi dźwiękami fortepianu? Tak i tak i jeszcze raz tak, w zależności od tego, który sezon/odcinek oglądasz. W 3. sezonie zaczynają zbaczać z drogi po pierwszym odcinku; najpierw pewne małżeństwo pobocznej postaci staje się centrum (bez tła ani jakiegokolwiek znaczenia dla historii, dodatkowa postać i małżeństwo po prostu "magicznie" się pojawiają). Czysta propaganda polityczna, przewiń do przodu. Postać znika równie szybko (dziękuję za stracony czas). Następne kilka odcinków to pełno dramatu i narzekań; jedyne dobre fragmenty to 5-10 minut, które dostaje główny protagonista. Około połowy sezonu zaczynają wracać na właściwe tory do prawdziwej historii, gdy protagonistka zbiera kawałki i ponownie wprowadza elementy thrillera/horroru. Jeśli nie masz nic przeciwko szybkiemu przewijaniu, warto obejrzeć.