Zgrana grupa ludzi (tak zgrana, że to naprawdę przerażające) traci jednego z nich, a reszta opowiada o tym, jak próbują po upadku poskładać swoje życie. Jest tu kilka momentów, które poprawią nastrój…
Zgrana grupa ludzi (tak zgrana, że to naprawdę przerażające) traci jednego z nich, a reszta opowiada o tym, jak próbują po upadku poskładać swoje życie. Jest tu kilka momentów, które poprawią nastrój, kiczowate linie i nadmiernie częste „kocham cię” są dość powszechne, a tylko niewspółmiernie duże domy i mieszkania (czy wszyscy, których portretują, są bogaci?), ale bardzo dobra mieszanka realizmu: nie wszystko kończy się szczęśliwie. Nie każdy dostaje to, czego chce, rodziny nie są idealne pomimo fasady, ale przyjaźnie tutaj są zbyt dobre. Nie znalazłem się krzyczącym na ekranie, ponieważ ktoś zrobił coś naprawdę głupiego bez powodu, więc samo to sprawia, że jest to dla mnie do zniesienia. Tak jest przynajmniej do 10. odcinka, zobaczymy, jak dalej się potoczy.