Ciekawa koncepcja. Samolot startuje i ląduje 5,5 roku później, ale dla pasażerów wydaje się, że tego nie poczuli. Cały świat posunął się do przodu i teraz, gdy wrócili, każdy chce od nich kawałek. To…
Ciekawa koncepcja. Samolot startuje i ląduje 5,5 roku później, ale dla pasażerów wydaje się, że tego nie poczuli. Cały świat posunął się do przodu i teraz, gdy wrócili, każdy chce od nich kawałek. To zrozumiałe: zniszczone związki, zmarli ludzie, kulty, wizje itp. To wszystko jest oczekiwane i jest to realistyczna część. To, co sprawiło, że przestałem oglądać, to środki fabularne: niewypowiedziane słowa i niekompletne zdania, oczywiste kłamstwa sobie nawzajem, tajemnice, które nie mogą zostać zachowane, poddawanie się "losowi" itp. Na to wszystko nakłada się powtarzające się nadużywanie chrześcijańskiego Boga do tłumaczenia, oceniania lub wspierania działań. Aktorzy nie są źli i potrafią całkiem dobrze przekazać niektóre emocje, ale naprawdę mogliby obyć się bez wszystkich oczywistych środków fabularnych.