Do rodzinnego miasteczka Wind Gap zostaje wysłana dziennikarka St. Louis Chronicle, Camille Preaker. Ma zebrać materiał dotyczący dwóch zaginionych dziewczynek. Camille wraca do wspomnień i zdaje się identyfikować z ofiarami, co jak sądzi pomoże rozwiązać zagadkę. Ponowny kontakt z matką Adorą, ojczymem Alanem Crellinem i przyrodnią siostrą Ammą, dodatkowo przywołuje traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, w tym także śmierć młodszej siostry Camille.
Początkowo obejrzałem ten serial tylko dla Amy Adams, ale okazało się, że nie był zły. Miał dużo potencjału, tajemnicę i przygodę. Myślę, że ten serial może zajść daleko, ale moją radą jest nie…
Początkowo obejrzałem ten serial tylko dla Amy Adams, ale okazało się, że nie był zły. Miał dużo potencjału, tajemnicę i przygodę. Myślę, że ten serial może zajść daleko, ale moją radą jest nie kupować HBO tylko dla tej konkretnej serii. Jeśli jednak już masz HBO, warto spróbować. Amy Adams jak zwykle była świetna i bardzo dobra. Zobaczymy, co dalej z tą serią.
Oldnewbie
29. 08. 2018
Aktorka Elizabeth Perkins powiedziała w wywiadzie dla IMDB, że reżyser był tak zaabsorbowany atmosferą show, że często musieli mu przypominać, że istnieje także fabuła i sprawy muszą iść naprzód! To…
Aktorka Elizabeth Perkins powiedziała w wywiadzie dla IMDB, że reżyser był tak zaabsorbowany atmosferą show, że często musieli mu przypominać, że istnieje także fabuła i sprawy muszą iść naprzód! To w zasadzie podsumowuje cały problem z „Sharp Objects”. Show błądziła i stała na jednym miejscu tak wiele razy, że przypominała statyczną scenę rozpadającego się południowego miasta z rozpadającym się starym pałacem i samotnym samochodem (Camille) jadącym przez opustoszałą ulicę. Czy była dobrze zagrana? Tak. Czy była pięknie sfilmowana? Tak. Czy była na tyle fascynująca, by trwać 8 godzin? Nie. Była to dość standardowa zagadka kryminalna z wymaganym zaskoczeniem na końcu. I nie mam na myśli scen podczas napisów końcowych, które były tak szybko montowane w stylu MTV, że były bez sensu. Odkrycie Camille przed napisami jasno pokazało, kto był zabójcą. To, że mieli pomoc, również nie było zaskoczeniem. Dlaczego nie było zaskoczeniem, mimo że o tym nie mówiono, było skierowane kilka odcinków wcześniej: zamordowane dziewczyny po prostu nie pasowały. Były inne. Nie były „dobrymi dziewczynami”. Ogólnie rzecz biorąc, gdyby Speilberg kierował reżyserią show, trafiłby we wszystkie punkty emocjonalne i byłaby to czterogodzinna miniserial!
Stephen Campbell
25. 09. 2019
50%
Tematycznie interesujący i genialnie zagrany, ale boleśnie powolny i zdecydowanie za długi. Choć ta osmioodcinkowa limitowana seria HBO reklamowana jest jako kryminał, tak naprawdę jest studium…
Tematycznie interesujący i genialnie zagrany, ale boleśnie powolny i zdecydowanie za długi. Choć ta osmioodcinkowa limitowana seria HBO reklamowana jest jako kryminał, tak naprawdę jest studium postaci, gdzie fabuła o morderstwie działa głównie jako impuls do zaangażowania widzów w postacie z nią związane. Nic w tym złego oczywiście; pierwszy sezon True Detective (nadal jeden z najlepszych sezonów telewizyjnych w ogóle) działał tak dobrze nie tylko ze względu na pozornego whodunnit (kiedy ostateczne odkrycie wreszcie nadeszło, było to prawie efektem ubocznym), ale dzięki psychologicznemu zanurzeniu w dwóch fascynujących i przeciwstawnych postaciach głównych. Podobnie The Night Of (2016) skupił się niemal wyłącznie na trójce mężczyzn w swoim centrum (oskarżony, policjant, prawnik), aż do tego stopnia, że wcale nie zajął się tym, kto jest mordercą. Podobnie jak Sharp Objects nie interesuje się tym, kto stoi za dwoma morderstwami w małym miasteczku w Missouri, ale tym, jak te morderstwa wpływają na trójkę kobiet zamieszanych w śledztwo (dziennikarka, jej wrogie matka i prowokująca przyrodnia siostra). Kobiecy w designie raczej niż inherentnie feministyczny, serial to portret skorumpowanego macierzyństwa i zdeprawowanego siostrzeństwa, najlepiej sklasyfikowany jako kawałek południowego gotyku horror/melodramat, w połowie Erskine Caldwell i w połowie Tennessee Williams, podany z odrobiną Harry'ego Crewsa. Bardziej zajmuje się wewnętrznym międzypokoleniowym konfliktem, matrylinealną dysfunkcją i tym, jak zgniłe jądro amerykańskiego miasteczka może rodzić nie tylko staroświecki seksizm i bigoterię, ale też gnijące cykliczne przemoc, głównym celem nie są główne punkty fabuły ani wielkie odkrycia, ale to, jak przeszłość przenika do teraźniejszości i jak trudno jest uciec od przeszłego traumatu. Ale chociaż gra aktorska jest wyjątkowa, a serial jest dobrze zrealizowany i zmontowany, tak jak pierwszy sezon Big Little Lies (również seria HBO z punktu widzenia kobiety oparta na powieści, która tak naprawdę nie jest o morderstwie w centrum), pozostawił mnie całkowicie niezaangażowanym, całkowicie niezainteresowanym żadną z postaci i walczącym z nieznośną nudą przez większość swoich ośmiu godzin (to kolejny przykład jednego z najgorszych elementów Prestige TV; seriale, które są znacznie, znacznie dłuższe niż potrzebują być).