Jest to dość odpowiednie, gdyż zdecydowałem się odrzucić uprzejme zaproszenie Disneya, aby zapłacić o 33% więcej za swój Disney+, że to ostatni z ich filmów, który obejrzałem. Podsumowuje to…
Jest to dość odpowiednie, gdyż zdecydowałem się odrzucić uprzejme zaproszenie Disneya, aby zapłacić o 33% więcej za swój Disney+, że to ostatni z ich filmów, który obejrzałem. Podsumowuje to przeciętność tego kiedyś innowacyjnego źródła żywej i kreatywnej animacji - i prezentuje nam pochodną wersję filmu, którą Jerry Lewis mógłby stworzyć w latach 60., gdyby posiadał „Chitty Chitty Bang Bang” - i nie, „Flubber” nie jest nawet delfinem! Wszystko zależy od dość irytującego występu Robina Williamsa w roli szalonego naukowca „Prof. Brainard”, który postanawia uratować swoją uczelnię przed zamknięciem poprzez wymyślenie cudownego wynalazku. Jego zmartwienia nie kończą się jednak tam. Jego narzeczona „Sara” (Marcia Gay Harden) mogłaby być w kontakcie z innym mężczyzną! W każdym razie, to, co mu udaje się stworzyć, to tytułowa, niezwykle niezależna elastyczna, zielona substancja, która może być odporne aż po ekstremalnie rozciągliwe. Nie trzeba dodawać, że to przyciąga uwagę rywali, więc teraz musi skupić się na dwutorowym ataku, aby chronić swoją błotną masę i zatrzymać swoją dziewczynę. Tutaj talentowany Williams może zrobić tylko tyle, zanim cała ta rzecz nie zatopi się w swoim własnym zielonym brudzie. Scenariusz jest granicznie dziecinny, a nawet latający samochód naprawdę nie może uratować tej rzeczy przed dość rozczarowującą przewidywalnością. Przynajmniej jest krótkie i słodkie, ale naprawdę nie ma w sobie żadnej oryginalnej kości!