Początkowe dźwięki nagrodzonej Oscarem ścieżki dźwiękowej Vangelisa w połączeniu z ujęciem sportowców biegnących po plaży, boso, w St. Andrews należą do najbardziej ikonicznych scen otwierających…
Początkowe dźwięki nagrodzonej Oscarem ścieżki dźwiękowej Vangelisa w połączeniu z ujęciem sportowców biegnących po plaży, boso, w St. Andrews należą do najbardziej ikonicznych scen otwierających jakiegokolwiek filmu, ale jakoś reszta zbyt często zbaczają na drogę przeciętności. Opowiada historię dwóch brytyjskich sportowców, którzy starali się odnieść sukces na Olimpiadzie w Paryżu w 1924 roku. Harold Abrahams (Ben Cross) pochodzi z litewskiego żydowskiego środowiska, który zostaje przyjęty na Uniwersytet w Cambridge, ale nigdy do końca nie jest akceptowany. Drugim jest Eric Liddell (Ian Charleson), pobożny chrześcijanin pochodzący z misyjnej rodziny, który wierzy, że musi służyć Bogu przed sobą - a to obejmuje nie bieganie w żadne wyścigi w sobotę. Obaj ci mężczyźni mają znaczne umiejętności sportowe, a historia splata ich wysiłki, aby dostać się na Igrzyska, podczas gdy obaj muszą radzić sobie z różnymi priorytetami i wyzwaniami. To właśnie ta środkowa część filmu, faza rozwoju postaci, która wszystko toczy się zbyt wolno. Ma za mało tempa i zbyt wiele postaci, co powoduje, że film opada. Ostatnie piętnaście minut ożywia się jednak znacznie, nie tylko wydarzeniami na torze - ale także wśród tych, którzy są zdeterminowani zapewnić, że cały zespół odniesie sukces, podejmując poświęcenia i kompromisy. Ma elegancki wygląd, kostiumy i ustawienia są najwyższej klasy, ale znalazłem wiodące wykonania dość rozproszone i przy ponad dwóch godzinach trwania miałem trudności ze skupieniem się.