Steve McQueen jest najbardziej ponurym i enigmatycznym, gdy przedstawia tego niekonwencjonalnego porucznika policji z San Francisco. Nie jest zbyt zadowolony, gdy tłusty sprzedawca „Sen. Chambers” …
Steve McQueen jest najbardziej ponurym i enigmatycznym, gdy przedstawia tego niekonwencjonalnego porucznika policji z San Francisco. Nie jest zbyt zadowolony, gdy tłusty sprzedawca „Sen. Chambers” (Robert Vaughn) nakazuje mu ochronę podejrzanego charakteru, który jest potencjalnym świadkiem w sprawie przeciwko jak dotąd nieuchwytnym gangsterom. Kiedy dwaj napastnicy włamują się do jego pokoju i go zabijają, staje się niezbędne, aby „Bullitt” odkrył prawdę, zanim jego nowo znaleziony kolega przybije jego słupy do masztu. Z aktywnym wsparciem „Capt. Benneta” (Simon Oakland), który coraz bardziej musi prowadzić punkt dla człowieka, rozpoczyna dochodzenie, które potrafi irytować praktycznie każdego, gdy zdaje sobie sprawę, że sprawa jest złożona i niebezpieczna. To ten niekonwencjonalny styl pracy, w którym ten policjant się wyróżnia, a McQueen jest pewny siebie, dostarczając postać, która jest sprzeczna i zdeterminowana, by dotrzeć do prawdy, nie sprzedając swojej duszy diabłu. Na drugi koniec musi coraz bardziej polegać na dziewczynie „Cathy” (Jacqueline Bisset), która wydaje się być jego jedynym łącznikiem z rozsądkiem, gdy zamęt wydarzeń zaczyna go przytłaczać. Jest znany z pościgu samochodowego, a niektóre sceny na lotnisku ku końcowi są reżyserowane naprawdę napięcie, ale nie mogę udawać, że podobał mi się finał. Pomimo wszystkich splątań i podstępów, wszystko trochę straciło pęd. Styl produkcji nie jest elektryzujący, a pod wieloma względami przypomina mi wiele innych podobnych pojazdów o zdradzieckich policjantach stworzonych dla aktorów z listy A, których kariery można by uznać za „między gatunkami”. Mimo to jest to nadal dobry, solidny thriller z kilkoma zwrotami akcji i Vaughnem, który zawsze potrafił naturalnie odwzorować ohydne postacie.