Jeśli znasz historię wzlotu Peróna w Argentynie i/lub widziałeś doskonałe przedstawienie teatralne Rice'a i Lloyda Webbera „Evita”, to już masz podstawę do tej naprawdę słabej adaptacji obu na dużym…
Jeśli znasz historię wzlotu Peróna w Argentynie i/lub widziałeś doskonałe przedstawienie teatralne Rice'a i Lloyda Webbera „Evita”, to już masz podstawę do tej naprawdę słabej adaptacji obu na dużym ekranie. Madonna nie jest zbyt dobrą aktorką i chociaż jej głos radzi sobie wystarczająco dobrze z piosenkami, jej obecność na ekranie tutaj po prostu nie przekonuje. Nie pomaga jej zbytnio źle obsadzony Jonathan Pryce jako jej prezydent - i szczerze mówiąc dość nijaki - mąż oraz strasznie drewniany Jimmy Nail jako śpiewak „Magaldi”. Być może tylko Antonio Banderas ratuje coś swoją autentyczną charakteryzacją opowiadającego „Ché” - ale poza tym jest to ładnie wyglądający, ale mało pasjonujący, epizodycznie skonstruowany, seria muzycznych fragmentów, które tworzą ogólne uczucie - cóż, pustki. Wysiłki Madonny nie udaje się wzbudzić żadnego poczucia magnetyzmu tej zadziwiającej kobiety, która przeszła z burdelu do pałacu prezydenckiego w tak krótkim czasie; film ma niewielkie zainteresowanie dla bezwzględnej (i chciwej) natury panującej polityki w Argentynie i w końcu okazuje się być niewiele więcej niż kompendium dobrych/wspaniałych piosenek z dobrze ubranymi i wyprodukowanymi teledyskami. Niektóre rzeczy lepiej zostawić na scenie - a to na pewno jest jedna z nich!