Jako parodia, ten film jest odpowiednim pojazdem dla przystojnego i charyzmatycznego Vala Kilmera, aby zmieścił się w swoich 501kach i wcielił w rolę amerykańskiego gwiazdora rockowego "Nicka Riversa…
Jako parodia, ten film jest odpowiednim pojazdem dla przystojnego i charyzmatycznego Vala Kilmera, aby zmieścił się w swoich 501kach i wcielił w rolę amerykańskiego gwiazdora rockowego "Nicka Riversa". Zostaje zaproszony, aby wziąć udział w koncercie wymiany kulturowej w nadal militarystycznym NRD, pod czujnym okiem "Gen. Strecka" (super-hammy Jeremy Kemp) musi unikać kłopotów aż do swojego występu. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, gdy jednak poznaje i zakochuje się w zuchwałej "Hillary" (Lucy Gutteridge) i wkrótce zostaje wmieszany w spisek w celu uratowania jej ojca naukowca (Michael Gough) przed intrygującymi komunistami, zanim zostanie zmuszony do stworzenia broni na koniec wszystkich broni. Żart wydaje się być dość wyraźnie skierowany na Elvisa, a Kilmer całkiem nieźle daje sobie radę z gyracją i zraszaniem włosów. Faktycznie, gdybyśmy mieli trochę więcej tych scen i mniej dość oczywistego i niezgrabnego szpiegowskiego bełkotu, film mógłby być lepszy. Tak jak jest, gra parodię trochę za ciężko dla mnie i po pewnym czasie kulturowe zderzenia wydawały się być zarówno między gwiazdą a jej głównie brytyjską obsadą, jak i mieć cokolwiek wspólnego z intrygującymi generałami. Nie jest to film, który wymaga skupienia, ma dość przyjemną ścieżkę dźwiękową i jeśli celujesz nisko, nie powinieneś być rozczarowany.