Boże Narodzenie to czas, w którym wszystko może się zdarzyć. I to każdemu, także mocno stojącej na ziemi dziennikarce - Annie Reed (Meg Ryan). Oto jadąc samochodem na Wigilię do domu swego narzeczonego i słuchając radia, Annie trafia przypadkowo na audycję, która zmieni jej życie. Ośmioletni Jonah (Ross Malinger) martwi się o swego niedawno owdowiałego ojca i telefonuje w rozpaczy do rozgłośni radiowej z prośbą o pomoc. Zmuszony do zwierzeń tata chłopca, Sam (Tom Hanks), opowiada na antenie o swojej miłości do zmarłej żony i spędzonych z nią cudownych chwilach. Annie jest tak poruszona uczuciowymi wyznaniami Sama, że postanawia go odnaleźć i poznać. Ale jest kilka przeszkód: Sam mieszka w Seattle, Annie jest w Baltimore ... poza tym Sam nawet nie wie o jej istnieniu!
Skuteczny, funkcjonalny i elegancki film, który ma scenariusz, który mi się niezbyt podobał, a trochę się zestarzał, ale nadal pozostaje uroczy. To zdecydowanie jedna z najbardziej znanych…
Skuteczny, funkcjonalny i elegancki film, który ma scenariusz, który mi się niezbyt podobał, a trochę się zestarzał, ale nadal pozostaje uroczy. To zdecydowanie jedna z najbardziej znanych romantycznych komedii, które wyszły podczas lat 90., i jeden z filmów, które pomogły w rozpropagowaniu Toma Hanksa, pokazując światu, że może być poważnym aktorem i robić ciekawsze rzeczy oprócz komedii.
r96sk
14. 01. 2024
60%
Nie mogę powiedzieć, że dobrze się bawiłem z „Sleepless in Seattle”. Po jego zakończeniu nie byłem pewien, jak się czuję. Cała koncepcja i sposób przedstawienia historii są dziwne, fakt, że dwaj…
Nie mogę powiedzieć, że dobrze się bawiłem z „Sleepless in Seattle”. Po jego zakończeniu nie byłem pewien, jak się czuję. Cała koncepcja i sposób przedstawienia historii są dziwne, fakt, że dwaj główni bohaterowie w tym, co miało być romansidłem, nie spotykają się porządnie aż do ostatniego aktu, jest dziwnym wyborem, mogę sobie wyobrazić, że to mogłoby zadziałać, ale tutaj dla mnie nie zadziałało... zwłaszcza gdy jedna strona wysyła stalker vibes, co dodaje do dziwactwa. Nie byłem też przekonany przez dwóch głównych aktorów, zarówno przez ich występy, jak i ich odpowiedniość - oczywiście to drugie jest utrudnione tym, że prawie ich nie widzimy razem, więc nie mogą pokazać żadnej chemii. Tom Hanks wyróżnia się, ale tylko tak sobie, Meg Ryan stara się, choć jej postać jest trochę banalna; i moim zdaniem lepiej pasuje do Waltera Billa Pullmana, chociaż film próbuje nam pokazać przeciwnie. Nikt inny na ekranie nie wyróżnia się, choć należy docenić młodego Rossa Malingera. Dla mnie to nie, zarówno Hanks, jak i Ryan na szczęście zrobili o wiele lepiej.