Sam scenariusz nie dorównuje Pożegnania z dnia, ale E.M.Forster nie jest Ishiguro (Nigdy mnie nie opuszczaj). Niemniej jednak E.M.Forster daje nam ogromną, złożoną historię, która trzyma nasze…
Sam scenariusz nie dorównuje Pożegnania z dnia, ale E.M.Forster nie jest Ishiguro (Nigdy mnie nie opuszczaj). Niemniej jednak E.M.Forster daje nam ogromną, złożoną historię, która trzyma nasze zainteresowanie przez całe 142 minuty.
CinemaSerf
23. 05. 2024
70%
Myślę, że to może być szczytem świata opowieści Merchant Ivory (z podziękowaniami dla E.M. Forstera), gdy silna obsada zespołu gromadzi się, aby opowiedzieć historię brytyjskiej epoki Edwardańskiej,…
Myślę, że to może być szczytem świata opowieści Merchant Ivory (z podziękowaniami dla E.M. Forstera), gdy silna obsada zespołu gromadzi się, aby opowiedzieć historię brytyjskiej epoki Edwardańskiej, która wyraźnie skupia się na systemie klas, który dopiero zaczyna pokazywać pewne pęknięcia. „Wilcox” (Anthony Hopkins) jest tym, co można by nazwać nouveau riche. Milioner przemysłowiec, który nabył kilka imponujących posiadłości wiejskich od coraz bardziej zubożałej arystokracji. Kiedy jego pierwsza żona (Vanessa Redgrave) umiera w tym samym wiejskim domu, jak jej przyjaciółka „Margaret” (Emma Thompson), rodzina postanawia zignorować list z zapisem i ona nic o tym nie wie. Tymczasem jej dobroduszna i dość pedantyczna siostra „Helen” (Helena Bonham-Carter) zauważa pracowitego urzędnika „Basta” (Samuel West), który jest żonaty, współczujący, ale raczej niewielekrotnie, z „Jacky” (Nicola Duffett) i nie bez ambicji. „Wilcox” zamierza ponownie się ożenić, a to „Margaret” ma być wybranką. Ale czy w ogóle może istnieć szansa na prawdziwą miłość między nimi, czy też dla jakiegokolwiek z nich, gdy duchy rodzinne - przeszłość i teraźniejszość, powracają, by straszyć ich i biednego „Basta”? To wspaniała saga, która dobrze odzwierciedla politykę tamtego czasu, ponieważ trzy początkowo odmienne warstwy społeczne stopniowo się przenikają, niektóre chętniej niż inne, w trakcie rozwijającej się dramy. Naprawdę myślę, że to zaangażowane wysiłki Duffett ukradły show, ale Redgrave również dobrze przyczynia się, choć krótko, jako chora „Pani Wilcox”, a Samuel West także się wyróżnia, portretując swoją postać jako porządnego człowieka, który jest jak ryba wyrzucona na ląd nawet w najlepszych czasach, ale jeszcze bardziej zagubiona po powierzeniu siebie i swoich spraw „Helen”. To studium ludzkiej natury, które ujawnia hipokryzję i dostarcza życzliwości, pięknie prezentuje całą fałszywość talentu twórczego i zasługuje na obejrzenie.