Ten film jest trochę jak polityczne przemówienie. Obiecuje dużo, ale rzadko dostarcza. Channing Tatum jest głównym męskim striptizerem, który urozmaica swoją pracę na dachu zabawnym prowokacyjnym…
Ten film jest trochę jak polityczne przemówienie. Obiecuje dużo, ale rzadko dostarcza. Channing Tatum jest głównym męskim striptizerem, który urozmaica swoją pracę na dachu zabawnym prowokacyjnym tańcem ze swoimi "Królami Tampe" w klubie "Dallas" (Matthew McConaughey). Tymczasem „Adam” (Alex Pettyfer) ma pecha i dlatego „Mike” bierze go do drużyny, aby pokazał swoje towary porywającym tłumom kobiet gotowych na dobry czas! Okazuje się, że im się podoba, i szybko zarabia niezłe pieniądze i ma nadzieję pomóc swojemu mentorowi założyć własny klub. Jego nie jest najmądrzejszej głowy, a kombinacja łatwych pieniędzy i prostych narkotyków szybko zaczyna zagrażać wszystkiemu, do czego wszyscy dążyli. Trzeba przyznać, że Tatum naprawdę włożył wiele wysiłku w swoją kreację i z entuzjazmem podszedł do roli. McConaughey również jest dość przekonujący. To, czego temu filmowi brakuje, to Pettyfer. Jest przystojnym mężczyzną, ale wyróżnia się raczej ciałem niż duchem. Ma całe charisma mokrego worka na herbate. Choreografie taneczne działają wystarczająco dobrze, ale Steven Soderbergh nie wydaje się mieć odwagi swoich przekonań, gdy przychodzi do dostarczania towaru. Dla filmu, który jest rzekomo o seksualizacji męskiego ciała, widzimy znacznie więcej nagich ciał kobiet i to sprawiło, że poczułem, że przegrywa cel. Nie chodzi mi o to, że potrzebowaliśmy męskich genitaliów wszędzie, ale aby opowiedzieć historię o seksualizacji - zarówno dobre jak i złe strony, potrzebujesz czegoś bardziej naturalnego. Jeśli nie sprawia, że oczy się wam łzawią, to tak - potrzebuje mniej strategicznego cięcia! Jaki humor tam jest, to wszystko trochę klasyczne i kiedy przechodzi w obszary melodramatyczne „Kocham cię, bracie!”, po prostu traci zapał. Szkoda, miało potencjał, ale w końcu jest to tylko bardziej błyszcząca, ale słabsza wersja o wiele bardziej autentycznego „Pełnego Monty” (1997).