Uważam, że to może być moje ulubione podejście Michelle Williams jako grającej tytułową legendę ekranu, która przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, by zagrać u boku Sir Laurence'a Oliviera (Kenneth…
Uważam, że to może być moje ulubione podejście Michelle Williams jako grającej tytułową legendę ekranu, która przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, by zagrać u boku Sir Laurence'a Oliviera (Kenneth Branagh) w filmie "Książę i tancerka". Tymczasem początkujący pisarz Colin Clark (Eddie Redmayne) jest zdesperowany, by dostać się do przemysłu filmowego, więc od dłuższego czasu oblega producenta Hugh Percevala (Michael Kitchen). W końcu udaje mu się dostać stopę w drzwi i szansa na przedstawienie Sir Larry'ego prowadzi do kolejnego z Monroe, a młody Clark wkrótce znajduje się w zadaniu utrzymania tej coraz bardziej wybuchowej kobiety na właściwej ścieżce, ponieważ można powiedzieć, że jej metody nie są tak rygorystyczne ani zdyscyplinowane jak te jej partnera. Jeśli widzieliście film z roku 1957, być może wiecie, że to możliwe, że nie jest to najlepsza chwila dla nikogo - oprócz, być może, Dame Sybil Thorndyke, którą tu zagrała Dame Judi Dench, oferuje amerykańskiej odwiedzającej pewne zrozumienie i tolerancję, gdy nerwy się napinają, a związek między Colinem a Marilyn zaczyna się nasilać. Narracja opiera się na dwóch książkach Clarka na ten temat, więc naprawdę oferuje nam dość autentyczny i wrażliwy wgląd w to, jak ten jeden tydzień się rozwinął; jak te różniące się osobowości i ich praktyki zawodowe starały się pogodzić i Williams wygląda zupełnie komfortowo jako zaniepokojona aktorka, podobnie jak niesamowicie umalowany Branagh jako Olivier, zbyt przyzwyczajony do tego, żeby mieć zawsze ostatnie słowo. Redmayne robi zaskakująco niewielkie wrażenie - być może dlatego, że jego postać musi zachować obiektywizm jako narrator i nie dziwne jest, że Clark nie był skłonny upiększać swojej własnej roli - intymnej czy nie - z Monroe. Zarówno ona, jak i Olivier, są fascynującymi postaciami w historii kina, a ten biograficzny film prezentuje nam wgląd w to, jak zderzenia twórcze mogą prowadzić do pozytywnego iskierki.