Tu i ówdzie pojawiają się błyski dowcipu i porządny soundtrack, ale przeważnie to jest kompletnie bez fabuły. „Cady” (Angourie Rice) przybywa jako nowicjuszka do szkoły średniej North Shore, gdzie…
Tu i ówdzie pojawiają się błyski dowcipu i porządny soundtrack, ale przeważnie to jest kompletnie bez fabuły. „Cady” (Angourie Rice) przybywa jako nowicjuszka do szkoły średniej North Shore, gdzie jest odsunięta przez wszystkich oprócz gejowsko/buntowniczej kombinacji „Damiana” (Jaquel Spivey) i „Janis” (Auli'i Caravalho). Dla trochę psot, decydują, że „Cady” powinna infiltrować trio znane jako „Plastics” - zdominowane przez „Reginę” (Reneé Rapp), której skórzany strój ma całą szkołę pod swoim czarem. Udaje jej się zjednać sobie tę grupę ładnych pustych głów i codziennie raportować swoim „prawdziwym” przyjaciołom, aż historia staje się coraz cieńsza aż do czasu, kiedy potrzebuje matkę wszystkich peruk. Chodzi o złośliwość, przyjaźń, dwulicowość, powierzchowność i potem jest jeszcze chłopak z rozczochranymi włosami „Aaron” (Christopher Briney), o którego walczą „Cady” i „Regina”, podczas gdy on ma lojalność jak złota rybka; ale nic z tego naprawdę nie jest bardzo oryginalne ani zabawne. Scenarzystka Tina Fey pojawia się jako nauczycielka matematyki, ale nie udaje jej się wiele wpłynąć, gdyż rzecz po prostu błąka się i zaznacza każde pole i bije praktycznie każdy stereotyp na śmierć, zanim antyteza wszystkiego nieprzyjemnego - wiosenny „bal” - przynosi sprawy do nieuniknionego wniosku. Rapp potrafi śpiewać i wie, jak wziąć ten sceniczny koncept i zaśpiewać piosenkę lub dwie, ale reszta tego naprawdę przypomina mi jedno z późniejszych wydań zmęczonego show „Glee”. Rozumiem, że nie jestem docelową grupą, ale miałem problem z dostrzeżeniem sensu tego.