"Harker" (Bruno Ganz) podróżuje do odległej Transylwanii, gdzie ma pomóc "hrabiemu Drakuli" (Klaus Kinski) kupić nowy dom w swoim rodzinnym mieście Wismar. Dlaczego? Ponieważ zakochał się w…
"Harker" (Bruno Ganz) podróżuje do odległej Transylwanii, gdzie ma pomóc "hrabiemu Drakuli" (Klaus Kinski) kupić nowy dom w swoim rodzinnym mieście Wismar. Dlaczego? Ponieważ zakochał się w fotografii swojej pięknej żony "Lucy" (Isabelle Adjani) i postanowił uczynić ją swoją nieśmiertelną narzeczoną. "Harker" został ostrzeżony przez miejscowych przed niebezpieczeństwami odwiedzania "hrabiego", ale mimo to kontynuował, więc nie powinien był być zaskoczony, gdy jego gospodarz ucieka z zamku na szkunrze załadowanej trumnami, ziemią i śmiertelną plagą szczurów, aby uwięzić swoją niewinną młodą żonę. Czy zdąży wrócić do domu na czas, aby udaremnić to zło? Nie ma tu niczego szczególnie nowego w chronologii historii, to charakteryzacja wampira pomaga to wyróżnić. Od samego początku jest oczywiste, że "Drakula" nie jest z rodzaju ludzkiego. W przeciwieństwie do większości interpretacji tytułowej roli, Kinski i Werner Herzog próbują obdarzyć "Drakulę" pewną ludzkością. Rozdaje swoje żądze na prawo i lewo na niewinnych, rozprzestrzenia plagę i katastrofy gdziekolwiek idzie, ale i on jest przeklęty. Swoją własną nieśmiertelnością, swoim poszukiwaniem jakiejś formy spełnienia czy zadowolenia. To nie jest przedstawienie pełne ostrych zębów i keczupu, to o wiele bardziej subtelne, rafinowane nawet, opowiadające o postaci, za którą trudno nie poczuć współczucia. Produkcja sama w sobie zestarzała się dość źle, a czasami przypominała mi jedno z tych remaków „Sherlocka Holmesa”, ale sedno historii wciąż jest interesująco inne niż normalne przedstawienie tego szczytu zła i warto się trzymać.