"Wschód słońca" ma tę świetlistą prostotę konstrukcji, która dana jest bardzo niewielu filmom: troje zwykłych bohaterów, odwieczny dramat uczuć, jedność akcji. Bawiąca na wakacjach kobieta usiłuje nakłonić młodego farmera, by zgładził swoją żonę i zamieszkał z nią w mieście. Ten, poczciwy, ale dość słabego charakteru, ulega w końcu i zamierza dokonać zbrodni podczas przejażdżki łódką. Cofa się wszakoż w decydującym momencie. Żona, pojąwszy, co się miało stać, ucieka w przerażeniu.
Interesujące, ale bardziej ze względu na to, jak filmy były robione w 1927 roku i jak rozumiano relacje między mężczyznami i kobietami.
Interesujące, ale bardziej ze względu na to, jak filmy były robione w 1927 roku i jak rozumiano relacje między mężczyznami i kobietami.
CinemaSerf
27. 03. 2022
70%
Friedrich Murnau naprawdę postarał się o ten pięknie złożony i piękny opowieść - która w całości opiera się na ludzkich wadach charakteru, które zwykle mogą sprawić, że ktoś zakręci nosem... żadna z…
Friedrich Murnau naprawdę postarał się o ten pięknie złożony i piękny opowieść - która w całości opiera się na ludzkich wadach charakteru, które zwykle mogą sprawić, że ktoś zakręci nosem... żadna z postaci nie ma prawdziwych imion, ale George O'Brien jest szczęśliwie żonaty z Janet Gaynor, żyjący na swojej farmie ze swoim małym dzieckiem. Pewnego dnia spotyka odwiedzającą Margaret Livingstone - miejską dżentelmenkę, do której wkrótce się urzeka. Świadomy swojego obowiązku wobec żony, niechętnie przyłącza się do niej w wielkim mieście, więc ona raczej złośliwie sugeruje, że on i jego żona udają wypadek łodziowy, w którym ona tonie, a on przeżyje... Bezczelnie się zgadza i para wyrusza w podróż, ale gdy próbuje ją zrzucić za burtę, to się wycofuje, a ona w przerażeniu ucieka do miasta, gdzie w końcu ją dogania i błaga o przebaczenie. Na szczęście dla niego zgadza się i para spędza uroczy dzień razem, doświadczając wszystkich luksusów, jakie może zaoferować metropolia, zanim wpadną w największą burzę, kiedy wracają do domu na koniec swojego dnia. Mimo starań nie może jednak wymazać wspomnienia o innej kobiecie, a jego myśli przybierają znacznie ciemniejszy obrót... Historia jest w gruncie rzeczy opowieścią o dobrem kontra złem, pokusie i grzechu - i nie zawsze przedstawiona w jakiejkolwiek jasnej scenie. Pomimo że postać O'Briena jest całkowicie odrażająca i samolubna, nie nienawidziałem jej - słaba i kapryśna, jak była; i uwodzicielka Livingstone również nie jest nienawistna - chodzi tutaj o ludzką naturę i to, co nas napędza - z wadami i wszystkim. Fotografia jest super - zwłaszcza w salonie, gdzie obie są rozpieszczane i uwodzone, a sekwencja burzy na końcu jest również bardzo skuteczna. Do 1927 r. nieme filmy nauczyły się sztuki kondensowania swoich historii - i jest to tutaj także zrobione naprawdę dobrze. Film ma tempo, które nie zatrzymuje się długo i naprawdę sprawia przyjemność go oglądać.