To znacznie bardziej wyrafinowane spojrzenie na wampira przez narrację przez wieki; ale na pewno datuje się niemal 30 lat od czasu, gdy Neil Jordan stworzył gwiazdorską, jeśli nie wspaniałą, obsadę,…
To znacznie bardziej wyrafinowane spojrzenie na wampira przez narrację przez wieki; ale na pewno datuje się niemal 30 lat od czasu, gdy Neil Jordan stworzył gwiazdorską, jeśli nie wspaniałą, obsadę, by uraczyć nas opowieścią o "Louisie" (Brad Pitt) i "Lestacie" (Tom Cruise). Opowiedziana w retrospekcji sceptycznemu reporterowi "Danielowi" (Christian Slater), Pitt opowiada o swoim niemal 200-letnim życiu, które rozpoczęło się od spotkania z Cruise'em i jego konwersji na nieśmiertelne istnienie oparte na krwi. To ogromna, wystawna sprawa, z mnóstwem pożądania, podstępu, dwulicowości i krwi - przepełniona prawdziwym żalem, samotnością i smutkiem - oraz, oczywiście, mnóstwem okrutnego przemocy. Chociaż przytakuje do całego stylu horrorów "Hammer" - jest tu mnóstwo ketchupu - pisanie i charakteryzacje mają dużo większą głębię. Żadna z głównych postaci nie jest sympatyczna, ale z Pitt'em - przynajmniej - budujesz jakąś odwrotną empatię, w miarę jak film się rozwija. Uwaga na szczegóły na planach i kostiumach wraz z upływem czasu nie maleje i wspaniale przyczynia się do stylowego, okazałego festiwalu glamouru. Chociaż niewątpliwie są to gwiazdy pierwszej wielkości, Pitt był po prostu za młodo wyglądający, aby być przekonujący, Cruise po prostu nie potrafi grać nawet w najlepszych czasach, a już nie mówiąc o dodatkowych rekwizytach dentystycznych, a Kirsten Dunst po prostu mnie irytowała w najlepszych tradycjach Shirley Temple. Szkoda, bo reszta jest znakomita.