Zamiast wybuchu kinetycznej energii, 'Mank' jest przemyślanym, skrupulatnym, subtelny i w końcu wściekłym filmem, który nadal rośnie w twojej głowie godzinę po jego obejrzeniu. Nawet po dwóch…
Zamiast wybuchu kinetycznej energii, 'Mank' jest przemyślanym, skrupulatnym, subtelny i w końcu wściekłym filmem, który nadal rośnie w twojej głowie godzinę po jego obejrzeniu. Nawet po dwóch seansach, nadal słyszę, jak moje myśli rozważają każdą sekundę, moje serce cicho bije, gdy rozważam jego poszczególne momenty geniuszu. To nie jest nostalgiczna elegia dla wielkiego filmu czy wielkiego artysty, ale potępiający portret tego, jak systemy władzy mogą być nadużywane, i jak dobrzy ludzie znajdują się w to zamieszani. Mówi drapieżnie do naszego współczesnego świata i przypomina nam o ważnej roli sztuki w funkcjonującym społeczeństwie. W tym sensie 'Mank' nie jest filmem o kinematografii; to film, który pyta, jaki jest sens samej kinematografii. To potężne, buntownicze pytanie, które postawił tylko reżyser tak utalentowany jak David Fincher, i z wyobraźnią, aby znaleźć odpowiedź. W procesie może właśnie dostarczyć najlepszy film roku.