Arcydzieło kanonu kina europejskiego, stanowiące niezwykle osobiste i sugestywne studium przemijania. Na swoje alter ego Bergman wybrał 80-letniego profesora Borga. Odbywa on wraz z synową podróż ze Sztokholmu do Lund, by wziąć udział w obchodach własnego jubileuszu naukowego. Z pozoru zwyczajny wyjazd zamienia się w magiczną wędrówkę przez odległe obszary pamięci, skłaniającą do refleksji nad życiem i stosunkami z ludźmi.
Bergman mówi o znaczeniu życia i upływie czasu. Wspaniała obsada, która powtarza się w kilku filmach Bergmana i godne uwagi występy Ingrid Thulin i Victora Sjöströma.
Bergman mówi o znaczeniu życia i upływie czasu. Wspaniała obsada, która powtarza się w kilku filmach Bergmana i godne uwagi występy Ingrid Thulin i Victora Sjöströma.
CinemaSerf
04. 02. 2024
70%
W filmie znajduje się świetna scena na początku, gdzie konny dorożkarz ugrzęźnie, kiedy koło wpadnie między krawężnik a latarnię. Konie kontynuują ruch, koło się złamie, a trumna zostanie wystawiona…
W filmie znajduje się świetna scena na początku, gdzie konny dorożkarz ugrzęźnie, kiedy koło wpadnie między krawężnik a latarnię. Konie kontynuują ruch, koło się złamie, a trumna zostanie wystawiona na środku opust ulicy. Przechodzień podchodzi do trumny, tylko po to, by odkryć, że jej mieszkaniec nadal żyje - a co więcej, to on sam! To jest "Dr. Borg" (Victor Sjöström). Czy to jest zwiastun? No, przynajmniej mnie to rozbawiło, podobnie jak wiele tego przejmującego dramatu. Skupia się na tym uczonym człowieku, który ma następnego dnia podróżować do Lundu, aby otrzymać wielki zaszczyt za swoje usługi w zawodzie medycznym. W środku nocy przeszkadza swojej praktycznej gospodyni "Agdzie" (uroczy występ od Juliana Kindahla), ogłaszając plany jazdy z Sztokholmu samochodem zamiast lotu. Jest oburzona i nie chce słuchać żadnych głupot, ale przygotowuje mu śniadanie i pakuje walizkę. Podczas śniadania jego ciężarna synowa "Marianne" (Ingrid Thulin) decyduje się również zaprosić. W trakcie podróży staje się jasne, że gardzi starym człowiekiem, a jej bezpośredniość go dość szokuje. Chętnie przyznaje, że jest pedantycznym starym zrzędą, ale jakoś to go głęboko dotyka. Po zatrzymaniu się na stacji benzynowej u "Henrika" (Max Von Sydow) zabierają autostopowiczów. Najpierw grupę młodych i entuzjastycznych ludzi, a potem kłócące się pary, które zdają się prosperować, będąc nieprzyjemne dla siebie nawzajem. Podczas podróży i z ich towarzystwem zaczyna wspominać swoje własne życie, matkę swojego syna oraz radości i tragedie swojego własnego życia. Dopiero gdy przyjedzie na ceremonię, zaczyna przemyśleć swoje życie, swoje perspektywy i priorytety. Sjöström jest tutaj świetny. Naprawdę świetnie odnosi się do roli w stylu "Sknerusa McKwacza". Przez większość swojego życia wybierał emocjonalnie łatwiejszą drogę i teraz znajduje się w martwym punkcie, z którego może być trudno uciec. Thulin również dobrze wypada jako celowo prowokacyjna i pozornie niemiła kobieta, która nie oszczędza mu żadnego ostrza. Jest tu dużo humoru - ciemny i psotny, i przyglądamy się dość interesującemu spojrzeniu na toksyczną introspekcję - w każdym wieku. Jak zawsze u tego reżysera, pytania o religijność i Boga nigdy nie są daleko, ale tutaj są dostarczane w sposób, w jaki postacie adresują, a nie pozostawiając tego do naszej pracy - co sprawia, że jest to o wiele bardziej zrelaksowane, jeśli to słowo można użyć w odniesieniu do Ingmara Bergmana - i delikatne przeszukanie jego teologicznych bagaży. Fabuła jest zajęta i zabawna, a jest tu wiele innych postaci wplecionych w narrację, które dają nam okazję na chwilę odpocząć, i myślę, że to może być jedno z moich ulubionych dzieł tego człowieka.