Przez około pięć minut między rywalami „Lucy” (Lucy Hale) i „Joshem” (Austin Stowell) istnieje zabawny stopień toksyczności, gdy obaj ubiegają się o nową pracę jako dyrektor zarządzający w swojej…
Przez około pięć minut między rywalami „Lucy” (Lucy Hale) i „Joshem” (Austin Stowell) istnieje zabawny stopień toksyczności, gdy obaj ubiegają się o nową pracę jako dyrektor zarządzający w swojej firmie. Dzielą biuro i bardzo cienką przyciągają do siebie i po kilku złośliwych uwagach inteligentne riposty odchodzą w zapomnienie i zaczynamy przewidywalną komedię romantyczną, która zaskakująco udaje się rozciągnąć na prawie sto minut bez jakiegokolwiek zagrożenia, bardzo mało komedii i pisania, które jest materiałem na fantazje dojrzewającego. Jak para o imionach „Lucy” i „Josh” może sobie nie przypasować? To przecież nie są Geoffrey i Gladys! Dodajmy do tego dość wodnisty mix biednego starego „Danny’ego” (Damon Daunno), który się na nią napala, ale kończy jako jej emocjonalna poduszka, oraz jej walczących szefów „Helen” (Sakina Jeffrey) i zdecydowanie pechowego Corbina Bernsena („Bexley”) i mamy podstawy do natychmiastowo zapomnianej, tandetnej i przewidywalnej opowieści, do której nawet łagodne dźwięki Niny Simone nie są w stanie wdechnąć życia. Dzienny żer telewizyjny - nie!