Teraz jest całkiem możliwe, że po prostu nie byłam we właściwym nastroju, kiedy to widziałam, ale jakoś to po prostu nie zadziałało. Luca Marinelli gra tytułową postać, która z determinacją dąży do…
Teraz jest całkiem możliwe, że po prostu nie byłam we właściwym nastroju, kiedy to widziałam, ale jakoś to po prostu nie zadziałało. Luca Marinelli gra tytułową postać, która z determinacją dąży do poprawy swojego losu po dosyć skromnym wychowaniu. Jego szansa nadchodzi, gdy ratuje młodego 'Artura' przed lokalnymi chuliganami i gdy zostaje zaproszony na obiad dziękczynny do luksusowego domu swojego nowego przyjaciela, poznaje siostrę chłopca 'Elenę' (Jessica Cressy) i jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Postanawia jeszcze bardziej się podnieść, związuje się z znanym, choć nieco zdeprawowanym socjalistą 'Brissendenem' (Carlo Cecchi) i chociaż jego nowo znaleziony sukces zaspokaja jego pragnienie bogactwa i samorealizacji, to również stawia mu przeszkody na drodze do prawdziwej miłości. Jest to zdecydowanie bardzo stylowy film do oglądania - mieszanka kolorowego i monochromatycznego filmowania dobrze się sprawdza, a muzyka dobrze komplementuje dialog i uczucia pragnienia, frustracji a nawet niebezpieczeństwa, gdy działalność naszego bohatera, coraz bardziej odnoszącego sukcesy w polityce, przyciąga wrogów spośród jego rówieśników i władz. Wydaje mi się, że trochę za dużo skupia się na introspekcji człowieka, którego specjalnie nie polubiłam; i jak zawsze w przypadku filmów opartych na jednej postaci - trudno pozostać zaangażowanym, jeśli ta postać cię nie przekonuje. Waham się powiedzieć, że było to nudne, nie jest nudne, ale też nie jest naprawdę zbyt dobre... Być może po drugim obejrzeniu, ale nie sądzę, żebym się tym naprawdę zainteresowała.