Król Staten Island The King of Staten Island

Pete Davidson miał trudną karierę i jest postrzegany w dość złym świetle, głównie ze względu na straszne trendy tzw. "cancel culture". Jeśli przychodzisz z zamiarem nienawidzenia go, to go będziesz nienawidzić, ale to przeczy sednie filmu. 'The King of Staten Island' błyszczy jako film semibiograficzny i kolejny fantastyczny wpis do coraz bardziej rozrastającej się filmografii Judda Apatowa.

Judd Apatow wyreżyserował/ wyprodukował kilka kawałków kinematografii: Trainwreck, Bridesmaids, Superbad, Knocked Up, The 40 Year Old Virgin... Ma naprawdę imponującą filmografię, nie sposób tego zaprzeczyć. Dlatego jego imię samo w sobie jest wystarczające, aby przyciągnąć moją uwagę, kiedy pojawia się komedia współpisanie i wyreżyserowane przez niego. Dodajmy do tego Petea Davidsona jako współautora i główną gwiazdę, plus naprawdę fascynujący skład aktorski z Marisą Tomei i Billem Burr, a zdecydowanie jestem zainteresowany. The King of Staten Island ma schematyczny przekrój (cały "zmarły rodzic oznacza złe dziecko, które musi nauczyć się, jak być lepszym człowiekiem" był już wyczerpany), ale czy jest w stanie go jakoś podnieść?