Mam tylko mgliste wspomnienia z oglądania "I Love Lucy" - albo może po prostu pamiętam tę niezapomnianą melodię, ale muszę powiedzieć, że nic nie wiedziałem o parze "Desilu" przed obejrzeniem tego.…
Mam tylko mgliste wspomnienia z oglądania "I Love Lucy" - albo może po prostu pamiętam tę niezapomnianą melodię, ale muszę powiedzieć, że nic nie wiedziałem o parze "Desilu" przed obejrzeniem tego. Jak zawsze, ma tu Sorkin charakterystyczny dialog - szybki, chwytliwy czasami; ale jakoś występy po prostu nie zapaliły. Kidman to bardzo wszechstronna aktorka, potrafi zająć się praktycznie czymkolwiek - ale żeby to lepiej zadziałało, potrzebowałaby bardziej przekonującego partnera. Javier Bardem po prostu nim nie jest. Ich żywy związek jest raczej sugerowany niż udowodniony i wiele tego, co sprawiło, że stali się domowymi nazwiskami w USA, jest znowu uważane za oczywiste. Ich status domowych supergwiazd nie został powtórzony globalnie, a jednak mało czasu poświęca się na wyjaśnienie tym mniej zaznajomionym, kim byli i dlaczego byli tak popularni. JK Simmons jest skuteczny jako ich partner aktorski "Bill Frawley" i ogólnie rzecz biorąc, jest to film biograficzny wart obejrzenia, ale dla mnie bardziej wyglądał jak dzieło miłości dla autora, który być może był zbyt związany z tematem, i który zakładał, że reszta z nas też tak myśli. Wygląda świetnie, krytykuje komunistyczne polowanie na czarownice w tamtym czasie, ale dla mnie to wszystko jest zbyt płytkie. Ale stawiam, że można by zrobić porządny, głęboki dramat o tej parze - po prostu nie ten film.