Kiedy „Eric” (Stanley Tucci) traci swoją pracę w analizie ryzyka na Wall Street, jego następca „Sullivan” (Zachary Quinto) wkrótce zdaje sobie sprawę, że firma siedzi na bombie zegarowej, która może…
Kiedy „Eric” (Stanley Tucci) traci swoją pracę w analizie ryzyka na Wall Street, jego następca „Sullivan” (Zachary Quinto) wkrótce zdaje sobie sprawę, że firma siedzi na bombie zegarowej, która może kosztować wszystkich ich pracę. Informuje o tym swojego szefa „Willa” (Paul Bettany), który z kolei dzieli się tym z „Samem” (Kevin Spacey), który szybko alarmuje „Cohena” (Simon Baker) i zanim się obejrzymy, przybywa śmigłowiec z przewodniczącym „Tuldem” (Jeremy Irons), który natychmiast zwołuje spotkanie o 3 nad ranem, aby omówić ich opcje. Co teraz następuje, to napięte obserwowanie podłości i samooceny, co naprawdę jest fascynujące do oglądania. Irons wypada o wiele lepiej niż zwykle - jego plan praktycznie przeniesienia swoich długów na swoich niewinnych klientów, jakby dostawali świetną okazję, wydawał się niemal rozsądny. Spacey wychodzi dobrze jako jego skonfliktowany pomocnik, który przynajmniej ma pewne zasady, a jest też całkiem zaangażowany wysiłek Penna Badgleya („Setha”), młodego człowieka, którego marzenia o bogactwie i sukcesie są o krok od uduszenia, zanim naprawdę się zaczną. Niestety, Quinto nie jest bardzo wszechstronnym aktorem, ma spojrzenie (podobne do zdumienia), które oferuje kamerze - ale to wszystko, co potrafi, co jest szkoda, ponieważ jego postać jest faktycznie dość istotna w miarę postępu fabuły. Ten film naprawdę nie ma początku ani końca, ale daje nam doskonały wgląd w to, jak niektórzy ludzie potrafią uśmiechnąć się na oszustwo i mimo to wyjść z tego nietknięci. To o wiele bardziej subtelny i groźniejszy obraz tego, jak rozpoczęła się kryzys finansowy w 2008 roku, jak niektórzy ludzie - nawet w ostatniej chwili - wierzyli, że można go manipulować na swoją korzyść, i naprawdę warto go obejrzeć.