Minęło 29 lat od czasu, gdy Bill (Alex Winter) i Ted (Keanu Reeves) odbyli swoją fałszywą podróż, a po latach spekulacji i scenariuszy nadszedł film „Bill i Ted: Stawcie muzykę”. Film musiał, jak…
Minęło 29 lat od czasu, gdy Bill (Alex Winter) i Ted (Keanu Reeves) odbyli swoją fałszywą podróż, a po latach spekulacji i scenariuszy nadszedł film „Bill i Ted: Stawcie muzykę”. Film musiał, jak wiele innych, zmierzyć się z pandemią i postawił na premierę w kinach oraz na Video on Demand. Niektóre sieci zdecydowały się nie pokazywać filmu ze względu na jednoczesną premierę na VOD, ale widzowie mogą teraz go zobaczyć. Bill i Ted mają problemy z uczynieniem Wyld Stallions sukcesem, ponieważ po początkowym hicie #1 ich kolejne oferty zostały w dużej mierze zignorowane przez publiczność, co spowodowało ich dalsze zniżenie do mediokrytu i rodzina sugeruje, że może już czas zrezygnować z muzyki i znaleźć prawdziwe prace. Ich nieudolna kariera spowodowała także napięcie z ich księżniczkimi żonami i udali się na terapię małżeńską, chociaż z niezadowoleniem terapeuci upierali się, że wszyscy czterej członkowie wezmą udział jednocześnie. Jedynym pozytywnym aspektem dla dwojga są ich córki Thea (Samara Weaving) i Billie (Brigette Lundy-Paine), które są prawdziwymi chipami z bloku i nie tylko akceptują oferty swoich ojców, ale są nierozłączne same ze sobą. Kiedy kurierka z przyszłości (Kristen Schaal) przychodzi i zabiera Billa i Teda do przyszłości, dowiadują się, że są w niebezpieczeństwie nie spełnienia swojego przeznaczenia, ponieważ wszechświat się rozpada, a oni wciąż nie napisali piosenki, która ocali wszechświat, mając na to tylko 77 minut. Duet postanawia podróżować do przyszłości swoim starym budzikiem telefonicznym i zabrać piosenkę ze swoich starszych wersji. Oczywiście nie idzie to zgodnie z planem, a Bill i Ted znajdują wszelkiego rodzaju niepokojące wersje siebie i bardzo mało, co pomogłoby im osiągnąć swój los. Niestety po wprowadzeniu film szybko traci impet i staje się serią nowych i szalonych wyglądów i postaci, w jakie można włożyć Billa i Teda, z bardzo mozolnym tempem, ponieważ wydaje się bardziej jak seria improwizowanych skeczy niż skryptowany film, ponieważ scena po scenie nie prowadzi nigdzie istotnego, a żart za żartem nie wypala. Drugą połowę filmu praktycznie stało się nużące. Wprowadzono zabójczego robota, ale mało przyczynił się do dalszego rozwoju historii poza tym, że staje się irytujący w miarę trwania filmu. Thea i Billie przejmują rolę swoich ojców z pierwszego filmu i zbierają grupę muzyków z przeszłości, aby wesprzeć swoich ojców, ale całe zakończenie nie spełnia oczekiwań. To, co naprawdę mnie zaniepokoiło, to fakt, że film w wielu aspektach podkopuje dwa poprzednie filmy, gdy jednoznacznie ustalono, że muzyka Billa i Teda była ich dziedzictwem; nie jedna konkretna piosenka i sposób jej ostatecznego ujawnienia jest bardzo niezadowalający i zmniejsza ich znaczenie. Miło było zobaczyć duet z powrotem, ale niestety film nie potrafi rozbudować ani utrzymać solidnej koncepcji, którą ustala. W końcu „Bill i Ted: Stawcie muzykę” ma kilka śmiechów i trochę zabawy z nostalgią, ale zawodzi i nie osiąga swojego potencjału. 2,5 gwiazdek na 5