Z narracyjnego punktu widzenia nie ma tu nic, czego wcześniej nie widzieliście, ale jest bardzo dobrze zrobiony i naprawdę poruszający. Wątek Mustanga jest trochę schematyczny, niebezpieczny…
Z narracyjnego punktu widzenia nie ma tu nic, czego wcześniej nie widzieliście, ale jest bardzo dobrze zrobiony i naprawdę poruszający. Wątek Mustanga jest trochę schematyczny, niebezpieczny skazaniec, który atakuje wszystko i wszystkich, dostaje szansę na oczyszczenie pracując z niebezpiecznym koniem, który atakuje wszystko i wszystkich, i gdy człowiek zaczyna oswajać zwierzę, zwierzę zaczyna oswajać człowieka. Jak na razie, typowy film kanału Hallmark na tydzień; historia tak znajoma, że wydaje się niemożliwe, że mogłaby przekazać coś wartościowego lub interesującego. Mimo swoich pochodnych podstaw, Mustang został zrobiony z takim rzemiosłem, że przekracza klišé i działa wyjątkowo dobrze według swoich własnych zasad, kończąc sceną, która powinna być melodramatycznie nieszczera i manipulacyjna, ale która zamiast tego trafia w nieoczekiwane prawdziwe emocje. Pod względem tonalnym podobny do niedawnych filmów o koniach, takich jak Lean on Pete (2017) Andrewa Haigha i mistrzowski The Rider (2018) Chloé Zhao, a także pokrywający niektóre te same obszary narracyjne, co kryminalny niedoceniany serial telewizyjny Michaela Manna i Davida Milcha Luck (2011-2012), Mustang porusza kwestie takie jak męska wina, więzienna stoicyzm i ludzko-zwierzęce zaufanie, ale naprawdę, to jest studium postaci.