Naprawdę nie jestem fanem surrealistycznego kina, więc po pierwszych dziesięciu minutach zaczęłem to żałować. No, nie żałowałem. To naprawdę dość zabawne obserwacyjne dramat, które śledzi…
Naprawdę nie jestem fanem surrealistycznego kina, więc po pierwszych dziesięciu minutach zaczęłem to żałować. No, nie żałowałem. To naprawdę dość zabawne obserwacyjne dramat, które śledzi zróżnicowaną grupę przyjaciół mieszkających na obrzeżach Kopenhagi w domu, który ich lider „Stoffer” (Jens Albinus) miał sprzedać. Przetrwają na diecie jedzenia, picia, palenia i seksu, ale głównie poprzez wdrożenie oszukańczych scenariuszy, w których wszyscy udają - w różnym stopniu - że są, cóż, idiotami! Okazuje się, że jest to dość skuteczna sztuczka na darmowe posiłki, gotówkę - dobrze radzą sobie z wstydem, jaki ich zachowanie może wywołać u „zwykłych” ludzi, którzy naprawdę chcą, żeby odeszli! Te częściowo cyniczne aktywności służą również do ukazania, jakie może być codzienne życie, a dzięki pomocy ich nowego członka „Karen” (Bodil Jørgensen) - która w rzeczywistości ma nieco poważniejsze bagaże - wyruszamy na całkiem zabawne dwie godziny komicznych, a czasami mrocznych, czasem zdeprawowanych, humorystycznych sztuczek. Osobiście nie przepadam za postacią „Stoffera” - miał w sobie pewien stopień megalomanii, ale reszta tego miesza poważne z głupim, charakterystycznym z banalnym i budzi uśmiech w sposób całkiem angażujący - nawet jeśli niektóre z tych elementów mogą być granicą bolesności podczas oglądania!