Salyut-7 jest nasycony takimi wzniosłymi obrazami, że można by go cieszyć się nawet bez napisów lub znajomości języka rosyjskiego - co właściwie nie jest złym pomysłem, ponieważ fabuła została…
Salyut-7 jest nasycony takimi wzniosłymi obrazami, że można by go cieszyć się nawet bez napisów lub znajomości języka rosyjskiego - co właściwie nie jest złym pomysłem, ponieważ fabuła została przesadzona do takiego stopnia, że nawet baron Münchhausen nie kupiłby jej. Po utracie kontaktu z kosmiczną stacją Salyut 7 kosmonauci Władimir Fiodorow i Wiktor Ałiochin zostają wysłani, aby spróbować przejąć statek i go naprawić. Następne próby dokowania, zmontowane przez Mariję Sergeenkową prawie jak taniec godowy, dostarczają najlepsze sekwencje filmu. Tymczasem wizualna siła Salyut-7 nie ogranicza się tylko do przestrzeni kosmicznej i rzeczywiście równie dobrze prosperuje w ograniczonych przestrzeniach wewnątrz statku. Podczas lotu film jest w ogólnej mierze ucztą dla oczu widza. Problem polega na tym, że twórcy poświęcają zbyt dużo czasu na Ziemi na fabrykowanie zbędnych i mało prawdopodobnych konfliktów. Misja jest wyścigiem z czasem z dwóch powodów. Pierwszy związany jest z myślą, że NASA przeprowadza misję w celu odzyskania Salyutu 7 i kradzieży sowieckich tajemnic za pomocą wahadłowca Challenger (przed katastrofą oczywiście), który przynosi stację na Ziemię w ładowni wahadłowca. Ten założenie byłoby w porządku dla filmu o Jamesie Bondzie, ale tutaj tylko odwraca uwagę od powagi sytuacji.