The Suicide Squad... pozostał wierny hajpowi wokół antybohaterów z DC. Mam wrażenie, że to nie była prawdziwa kontynuacja, raczej reboot i ignorowanie pierwszego filmu. Akcja była szalona i krwawo…
The Suicide Squad... pozostał wierny hajpowi wokół antybohaterów z DC. Mam wrażenie, że to nie była prawdziwa kontynuacja, raczej reboot i ignorowanie pierwszego filmu. Akcja była szalona i krwawo genialna, z gwiazdorską obsadą. I dosłownie zabili pierwszy zespół na samym początku filmu! Szczerze mówiąc, nie byłam zbyt zaskoczona, ponieważ nie widziałam ich więcej w późniejszych scenach zwiastuna. Ale zaskoczyło mnie, że zginął Captain Boomerang - był praktycznie głównym członkiem zespołu! A szczególnie chciałam zobaczyć więcej rozwoju postaci Savanta, dowiedzieć się więcej o jego przeszłości. Zamiast tego okazał się być totalnym tchórzem, który jest dobry tylko w zabijaniu małych ptaków! Ale najbardziej mnie zszokowała śmierć Ricka Flagga! Mimo to Idris Elba i John Cena byli zajebiście jako Bloodsport i Peacemaker. A King Shark był prześmiesznie wspaniały. Śmieszniejszy niż Groot, bo przynajmniej mówi więcej niż trzy słowa - choć „ręka” musiałaby być moim ulubionym momentem!