Dla tych tak zwanych oddanych fanów Tylera Perry'ego, którzy zastanawiają się, dlaczego tak długo trwało, zanim ich ulubiona pyskata babcia z pistoletem powróciła na duży ekran po dwuletniej przerwie…
Dla tych tak zwanych oddanych fanów Tylera Perry'ego, którzy zastanawiają się, dlaczego tak długo trwało, zanim ich ulubiona pyskata babcia z pistoletem powróciła na duży ekran po dwuletniej przerwie, mogą poczuć pewne ulgę, że amerykańska szara królowa dziwactw przybyła na swoje najnowsze świąteczne przedstawienie (po fiasku z 2013 roku „Madea na Boże Narodzenie“) w generycznie głupkowatej komedii grozy **Tyler Perry’s Boo! A Madea Halloween**. Bezdusznie niezręczny i tak apetyczny jak pudełko czerstwych Junior Mints strasznie wymyślony **Boo! A Madea Halloween** to koszmarne doświadczenie i nie ma to nic wspólnego z naturą duchów i goblina sezonowego ducha. Rzeczywiście **Boo! A Madea Halloween** krzyczy, że to okrutny żart dla entuzjastów Perry'ego, którzy chętnie przyjmują ten kawałek rzuć przymiotnik prazdnik.