No kiedy napisy zaczęły się toczyć, nie mogę powiedzieć, że to był strata czasu i pieniędzy. Zdecydowanie cieszyłem się oglądaniem tego filmu. Jednak mogło być o wiele lepiej. Po pierwsze, jaki jest…
No kiedy napisy zaczęły się toczyć, nie mogę powiedzieć, że to był strata czasu i pieniędzy. Zdecydowanie cieszyłem się oglądaniem tego filmu. Jednak mogło być o wiele lepiej. Po pierwsze, jaki jest sens robienia filmu o krwawym "dinozaurzym rekinie" i dążeniu do oceny PG-13? Ten, kto podjął tę niesamowicie głupią decyzję, ewidentnie nie trafił w sedno. Myślę, że to była największa wada filmu. Było tam tyle zmarnowanych okazji. Cała scena na plaży pod koniec filmu była po prostu stracona. Scenariusz był oczywiście dość nielogiczny, z dziurami na tyle duże, żeby przejechać, no, Megalodona. To jednak było coś, czego raczej się spodziewałem, biorąc pod uwagę rodzaj filmu. Po pierwsze, to science fiction i fantasy, a po drugie, wydaje się, że tego rodzaju filmy nigdy nie dostają nic lepszego niż przeciętni scenarzyści... w najlepszym wypadku. Były też dobre rzeczy. Przeczytałem książkę i nie przypadła mi do gustu. W mojej recenzji dałem jej 2 z 5 gwiazdek. Głównym powodem tego było to, że książka była bardziej złym serialem niż horrorem/thrillerem. Była tak przepełniona nieznośnymi, intrygującymi i zdradzieckimi dupkami, że naprawdę nie było to przyjemne. Była tak zepsuta, że sama książka została zniszczona na przykład przez byłą żonę Jasona. Na szczęście film w znacznym stopniu złagodził ten aspekt książki. W rzeczywistości, na końcu był naprawdę tylko jeden naprawdę zepsuty dupa w filmie i spotkał się z losem, który zasłużył dzięki swojej własnej głupocie. Więc cieszyłem się filmem i jako fan science fiction i fantasy cieszę się, że go obejrzałem. Mam na myśli, że gigantyczny prehistoryczny rekin na dużym ekranie ma pewien cool-faktor. W pewnym stopniu film został uratowany przez obecność Jasona Stathama w nim i mógł być o wiele lepszy.