Historia Michaela „Eddie’ego” Edwardsa, brytyjskiego amatorskiego skoczka narciarskiego, który nie przestał wierzyć w swoje umiejętności, jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Pomocą zbuntowanego trenera Eddie zdobył serca kibiców na całym świecie, stawiając czoła wyzwaniom zimowej olimpiady w Calgary w 1988 roku.
Sny same w sobie nic nie zmienią, trzeba wyjść i spróbować to zrealizować! Plakaty i teasery w ogóle mnie nie zachwyciły. Myślałem, że film będzie klapą. Zaskakująco film okazał się o wiele lepszy,…
Sny same w sobie nic nie zmienią, trzeba wyjść i spróbować to zrealizować! Plakaty i teasery w ogóle mnie nie zachwyciły. Myślałem, że film będzie klapą. Zaskakująco film okazał się o wiele lepszy, niż się spodziewałem. Jest to film biograficzno-sportowy i bardzo inspirujący. Historia brytyjskiego chłopca z wczesnych lat 70., który marzył o tym, że zostanie olimpijczykiem, ale problem był taki, że jeszcze nie znalazł swojej dyscypliny sportowej. Kiedy miał dwadzieścia parę lat, w końcu odnajduje swoje zainteresowanie i daje z siebie wszystko, aby spełnić swoje dawno oczekiwane marzenie. Pozostała część opowieści ukazuje jego podróż na jedno z największych wydarzeń na świecie, gdzie dąży do wzlotu jak orzeł.
CinemaSerf
01. 05. 2024
70%
Rzadko można by było lepiej zobrazować olimpijskie motto Barona Pierre'a de Coubertina niż przez tego skoczka narciarskiego. Dla nas, Brytyjczyków, trudno jest odnosić sukcesy na Zimowych Igrzyskach…
Rzadko można by było lepiej zobrazować olimpijskie motto Barona Pierre'a de Coubertina niż przez tego skoczka narciarskiego. Dla nas, Brytyjczyków, trudno jest odnosić sukcesy na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich nawet w najlepszych czasach, więc fakt, że ten nieco niezgrabny, noszący okulary, młody człowiek zdecydował się na skoki narciarskie, jest jeszcze bardziej dziwny. Musiałbyś zgodzić się z jego nieco sceptycznym ojcem (Keith Allen). Pomimo tego nie daje za wygraną i udaje się gdzieś zimowym (Garmisch) i przypadkiem zaprzyjaźnia się z lokalnym właścicielem hotelu, który pozwala mu pracować na swoją przepustkę, tak naprawdę. Sam przyznaje, że jest dość beznadziejny - ledwo udaje mu się pozostać na nogach po skoku o nieco ponad 30 m, ale przypadkowe spotkanie z Bronsonem Pearym (Hugh Jackman) stanowi najmniej oczekiwaną drogę do poprawy i późniejszej kwalifikacji na olimpiadę w Calgary w 1988 roku. Pamiętam ogromne zainteresowanie jego śmiałymi wysiłkami, gdy legenda Matti Nykänen (Edvin Endre) regularnie i konsekwentnie skakała o dwa razy dłuższy dystans, ale Eddie mimo to wytrwał. Bardziej chodziło o uczestnictwo niż o zwycięstwo, a Taron Egerton naprawdę nadaje swojej postaci determinację, uzupełnioną nieco ekscentrycznością, co dostarcza komediowo dramatyczną historię, która jest dziwnie brytyjska. Nieimponujący urzędnicy w BOA są doskonale podsumowani przez Marka Bentona, jest tam ledwo zauważalny wątek romansu i scena w saunie, którą prawdopodobnie tylko Rune Temte mógłby zagrać. Podobnie jak sam człowiek, trochę wolno się rozkręca, ale gdy już się rozpędzi, to jest to przyjemnie tempowany i dowcipnie napisany opowieść o człowieku, który zdołał zdobyć serca narodu, pomimo faktu, że medal nigdy nie był w zasięgu.