Sci-fi dystopia z dobrym politycznym spiskiem w filmie, który kino wolało zapomnieć. Myślę, że widziałem przynajmniej dwadzieścia filmów o Millennium, gdzie czasy są pokazane z wielkim pesymizmem. W…
Sci-fi dystopia z dobrym politycznym spiskiem w filmie, który kino wolało zapomnieć. Myślę, że widziałem przynajmniej dwadzieścia filmów o Millennium, gdzie czasy są pokazane z wielkim pesymizmem. W tym konkretnym przypadku koniec tysiąclecia to czas społecznego i politycznego chaosu, w którym społeczeństwo porusza się bez jasnego kierunku, oddane ulotnym przyjemnościom i aktom przestępczym. A pośród wszystkich rozpadów moralności i wartości pojawia się mechanizm, który umożliwia nagrywanie wspomnień i doznań osoby, która go używa, prowadzący do czarnego rynku nielegalnych nagrań zbrodni, seksu i kontrowersyjnych czynów: tak więc mężczyzna, który nigdy nie kradł, nie zabił ani nie zdradził swojej żony, może to wszystko przeżyć bez konieczności tego zrobić. Ale co się stanie, gdy nagranie zawiera dowody na morderstwo?