No przypuszczam, że kontynuacja była nieunikniona po sukcesie pierwszego filmu, ale niestety ten nie dorównuje temu pierwszemu. W zasadzie jest to dokładnie ten sam film, tylko zamiast samolotu mamy…
No przypuszczam, że kontynuacja była nieunikniona po sukcesie pierwszego filmu, ale niestety ten nie dorównuje temu pierwszemu. W zasadzie jest to dokładnie ten sam film, tylko zamiast samolotu mamy księżycową prom kosmiczną. "Ted" (Robert Hays) został zatwierdzony (przez samego "Perry'ego Masona" - Raymonda Burra) po tym, jak jego wojenne PTSD ostatecznie wzięło nad nim górę - albo może dlatego, że był po prostu świadomy usterek w systemach promu, które wielcy szefowie chcieli zignorować. W każdym razie udaje mu się uciec z aresztu i zdobyć czarnorynkowy bilet na lot, który oczywiście idzie źle. Czy uda mu się powstrzymać zderzenie z bazą na Księżycu i tym samym naprawdę wkurzyć "Murdocka" Williama Shatnera? Większość obsady z pierwszej części pozostała przy tej, są tu dość zabawne parodie na Burra, Shatnera, Chucka Connorsa, Bono i Ripe Torna, ale statek komediowy już dawno odpłynął. To słaba imitacja, która od samego początku ma problemy ze znalezieniem odpowiedniego punktu; humor jest bardziej ordynarny i wulgarny, kładzie większy nacisk na rozczłonkowane kamee box office niż na zapewnienie nam porządnej fabuły. Da się to obejrzeć, ale dość łatwo zapomniane.