James Wilby jest tu w swoim najlepszym wydaniu, przedstawiając eponimiczną postać E.M. Forstera, która interesuje się swoim kolegą z uniwersytetu „Clive’em” (Hugh Grant). Oczywiście nie tylko zabawa…
James Wilby jest tu w swoim najlepszym wydaniu, przedstawiając eponimiczną postać E.M. Forstera, która interesuje się swoim kolegą z uniwersytetu „Clive’em” (Hugh Grant). Oczywiście nie tylko zabawa tej samej płci jest nielegalna, ale jest bardzo źle postrzegana przez oksfordzką elitę - nawet jeśli większość z nich miała swoje przygody. „Clive” nie jest naprawdę typem zobowiązań - bardziej zależy mu na dostosowaniu się i zajęciu swojego miejsca w społeczeństwie, ale „Maurice” wydaje się bardziej zakorzeniony. Jego orientacja seksualna jest mniej elastyczna, a jego frustracje stale rosną. Podczas wizyty u swojego przyjaciela i jego nowej żony „Anny” (Phoebe Nicholls) spotyka ich uroczyhgo podleszczego „Scuddera” (Rupert Graves) i pomimo różnic w ich statusie społecznym, podejmują coś, co może zmienić życie obojga. Całość rozgrywa się w wyrafinowanym środowisku angielskiej elity, ale wciąż jest to potężne przypomnienie życia w społeczeństwie normatywnym, które nie miało nic przeciwko więzieniu z ciężką pracą dla mężczyzn złapanych z innymi mężczyznami. Mamy tu silną obsadę, typową dla tych jakościowych produkcji Marchanta Ivory’ego - Simon Callow, Billie Whitelaw i Judy Parfitt, że wymienię tylko trzy (jestem pewien, że w filmie pojawiła się także Helena Bonham Carter) i wygląd filmu - ustawienia, kostiumy i ogólny design produkcji nadają mu autentyczność i połysk. Dla mnie film należy do Gravesa. Jego zuchwała, dobrze myśląca i naiwna postać młodego człowieka uosabia dokładnie to, co było złe w samej tkance społeczeństwa, które potępiało i karciło jego orientację seksualną. Z krytyką personelu medycznego - i ogólnie kwakierstwa - w tle, całe to przedsięwzięcie to elegancka i stylowa ocena życia, które nigdy do końca nie wydaje się realne.