Samantha (Jocelin Donahue) jest skromną i sympatyczną studentką college’u. Aby związać koniec z końcem, postanawia dorabiać jako opiekunka do dzieci. Niespodziewanie okazuje się, że praca, którą zaoferował jej niejaki pan Ulman (Tom Noonan), dotyczy nie opieki nad dzieckiem, ale starszą osobą, która mieszka w położonym na odludziu wiktoriańskim domu. Skuszona pieniędzmi Sam decyduje się podjąć zadania. Nie wie, że zbliżające się zaćmienie księżyca oznacza dla niej śmiertelne niebezpieczeństwo.
Najwolniejszy film grozy, jaki kiedykolwiek widziałem! Naprawdę nie trać 95 minut na jego oglądanie i nie bądź głupio rozczarowany (głupio, bo poczujesz się jak idiota, gdy dojdziesz do końca filmu i…
Najwolniejszy film grozy, jaki kiedykolwiek widziałem! Naprawdę nie trać 95 minut na jego oglądanie i nie bądź głupio rozczarowany (głupio, bo poczujesz się jak idiota, gdy dojdziesz do końca filmu i zdasz sobie sprawę, że cały czas byłeś oszukiwany!). Scenarzysta/reżyser/producent(i) tego filmu byli wyraźnie tak zafascynowani fałszywą nostalgią za filmami grozy z lat 80., że błędnie wybrali najgorsze wady najgorszych filmów tamtej epoki i odtworzyli je tutaj, wierząc, że tworzą coś „autentycznego” i wiernego tamtej epoce. To, co naprawdę stworzyli, wówczas i teraz by było nazwane gównem! 90 minut pełnych kręcenia się bez wiarygodnych postaci, sytuacji, czy nawet czegokolwiek przypominającego prawdziwe *napięcie*; potem 5 minut „wooo, patrzcie: krew i rytuał satanistyczny! Czy to straszne?!“ Odpowiedź: NIE, TO JEST KURWA NIE! Teraz oddajcie mi te ostatnie 95 minut, głupcy!
John Chard
26. 10. 2015
70%
Ta jedna noc zmienia wszystko dla mnie. Ti West wydaje się być przeznaczony być jednym z tych reżyserów filmów grozy, którzy na zawsze będą polaryzować opinie. Dla tych z nas, którzy kochają wolne…
Ta jedna noc zmienia wszystko dla mnie. Ti West wydaje się być przeznaczony być jednym z tych reżyserów filmów grozy, którzy na zawsze będą polaryzować opinie. Dla tych z nas, którzy kochają wolne tempo i podziwiają jego jawną adorację retro horrorów, trafia w sedno. Odwołanie do Domu Diabła i później Gospody. Jeśli te dwie rzeczy nie trafiają w wasze gusta, jest bardzo prawdopodobne, że Dom Diabła doprowadzi was do szału - ale nie w dobry sposób. Fabuła jest prosta, Jocelin Donahue gra studentkę Samanthę Hughes, która znalazła idealne mieszkanie do życia, ale potrzebuje funduszy na wpłatę kaucji. Więc, odpowiadając na ogłoszenie poszukujące opiekunki do dzieci, trafia do jakiegoś strasznego domu na odludziu, gdzie praca nie jest dokładnie taka, jak oczekiwała, a noc także nie przebiega tak, jak się spodziewała. To jej własna wina, jeśli dzwoni do dzwonka przy strasznym, odizolowanym domu, a Tom Noonan otwiera drzwi, no cóż, powinna wiedzieć lepiej niż nie uciekać! Ale zbaczam z tematu. Film Westa sięga do satanicznego strachu, który ogarnął pewne części Stanów w latach 70. i 80., osadzony w wczesnych latach 80., film to żywy hołd dla tamtej epoki, z prawdziwym poczuciem czasu i miejsca pulsującym, gdy Samantha przygotowana jest na noc, której się nie życzy. Dom to wspaniały stary skrzat i w nim Samantha zawsze wygląda na krok od niebezpieczeństwa. West nie stawia na ciągłe straszne przeskoki, pozwala nam i Samantha wykorzystać naszą wyobraźnię, aby zaniepokoić wszystkie strony. Śruba jest wolno obracana, aż piekło przychodzi na imprezę, szybko przenosząc sprawy do frenetycznego finału, który kończy się ostatecznym zwieńczeniem, którego sam diabeł by się nie powstydził. Dee Wallace Stone pojawia się na małej roli, aby dodać więcej smaków retro, podczas gdy Noonan i Donahue są wspaniali. To film, który jest cierpliwy i prosi o twoją cierpliwość, więc ci, którzy mają taki gust, a także miłośnicy retro horrorów, pokochają go. Inni, niekoniecznie! 7/10
Nathan
25. 11. 2022
50%
Po obejrzeniu _X_ i _Pearl_ byłem bardzo podekscytowany, aby zagłębić się głębiej w filmografii Ti Westa, niestety dla mnie ten nie spełnił oczekiwań. Ten film ma bardzo oldschoolowe uczucie,…
Po obejrzeniu _X_ i _Pearl_ byłem bardzo podekscytowany, aby zagłębić się głębiej w filmografii Ti Westa, niestety dla mnie ten nie spełnił oczekiwań. Ten film ma bardzo oldschoolowe uczucie, przywołując wspomnienia o oryginalnym _Halloween_ i _Piątek trzynastego_ swoją jakością filmu, atmosferą i efektami dźwiękowymi/muzyką. Ten aspekt bardzo mi się podobał i pozostawił we mnie pewną nostalgiczną nutę. Te uczucia nie przeniosły się jednak na resztę filmu. Uważałem, że fabuła była w porządku, chociaż główne postacie wydawały się niewiarygodnie głupie, a ich decyzje były katalizatorem całej historii. To jest w porządku w slasheraach lub akcyjnych filmach grozy, gdzie zabójstwa są tym, na co przychodzisz, ale w tym przypadku było to tanie i pozostawiło mnie niezadowolonego. Film zbyt często przeciąga sceny, co prowadzi do bardzo powolnego tempa. Rozumiem, że te długotrwałe sekwencje miały budować napięcie, ale to nie było skuteczne i sprawiło, że się znudziłem. Naprawdę chciałem to bardziej cieszyć niż mi się udało, a niestety najlepsze, co temu mogę dać, to średnia ocena.
Agustttt
16. 01. 2025
Tempo jest OKROPE, sceny się dłużą, które nie mają żadnego znaczenia dla fabuły. Poza tym, to solidny film. Z trochę przycięcia nadmiaru scen mógłby być tysiącki razy lepszy. Film ma miejsce w latach…
Tempo jest OKROPE, sceny się dłużą, które nie mają żadnego znaczenia dla fabuły. Poza tym, to solidny film. Z trochę przycięcia nadmiaru scen mógłby być tysiącki razy lepszy. Film ma miejsce w latach 80. i technika filmowa użyta do tego naprawdę oddaje ten klimat.