Uważam, że każdy, kto pamięta Damę Elizabeth Taylor tylko z jej późniejszego życia, powinien obejrzeć ten film i być może zaczną doceniać, jak piękna i utalentowana była - i to zdecydowanie nie jest…
Uważam, że każdy, kto pamięta Damę Elizabeth Taylor tylko z jej późniejszego życia, powinien obejrzeć ten film i być może zaczną doceniać, jak piękna i utalentowana była - i to zdecydowanie nie jest jej najlepszy występ na ekranie. Ten film należy głównie do Montgomery'ego Clifta. To on jest „George Eastman”, kuzyn z mniej zamożnej gałęzi rodziny, który szuka zatrudnienia u wuja „Charlesa”. Jest grzecznie przyjęty i otrzymuje dość skromną pracę, ale to początek i może uspokoić swoją matkę, kiedy uwodzi „Alice”. Wkracza młoda „Angela Vickers” (Taylor), która od razu przyciąga jego uwagę. Nie może myśleć o nikim innym, ona go ujmuje - jest oczarowany. Co jednak zrobić z biedną starą „Alice”? Ona nie pozwoli mu po prostu ją porzucić, jest zakochana i teraz oczekuje jego dziecka. Reżyser George Stevens radzi sobie resztą tego filmu z niezwykłą zręcznością. „George” zabiera „Alice” na piknik, na wycieczkę łodzią, do wypadku - a następnie na proces, na którym jest oskarżony o uderzenie jej w głowę wiosłem zanim utonęła. Świadkowie się zbierają, plotki się szerzą i formują się opinie, które mogą go posłać na krzesło elektryczne... Clift, w swoich wcześniejszych rolach, miał zdolność łączenia czaru i wrażliwości w sposób rzadko widziany w tamtych czasach, a tutaj dobrze rozwija swoją postać od nieśmiałego młodego mężczyzny po przemyślanego, choć poza swoją głębokość, kochanka. Shelley Winters rzadko rozczarowywała, a także tutaj jest silna jako potrzebująca i jednocześnie kochająca partnerka, odrzucona. Franz Waxman skomponował doskonałą ścieżkę dźwiękową, a zdjęcia są często przytłaczające. Dramaty sądowe mogą być trudne do utrzymania przy życiu, ale gdy zbliżamy się do zakończenia, zawsze istnieje pewne niebezpieczeństwo co do wyroku. Przy okazji, ja się myliłem... Świetny film, duży ekran, jeśli masz taką możliwość.