Ucieczka od wszystkiego może nie być rajem doskonałym po wszystkim? Po raz pierwszy obejrzałem ten film po jego premierze i uważałem, że ostatnia trzecia część zepsuła film - i że lektor odebrał…
Ucieczka od wszystkiego może nie być rajem doskonałym po wszystkim? Po raz pierwszy obejrzałem ten film po jego premierze i uważałem, że ostatnia trzecia część zepsuła film - i że lektor odebrał esencję historii, więc jest przeciętny. Moje kolejne oglądanie w ciągu lat skłoniło mnie do lamentowania nad sekwencją gry arkadowej i lamentowania, że Robert Carlyle nie dostał większej roli, ale stał się filmem, który całkowicie mnie przekonał do produkcji reżysera Danny'ego Boyle'a, i teraz uważam, że łączy historię z przejmującą precyzją. Leonardo DiCaprio gra Richarda, plecakowicza szukającego czegoś więcej w życiu, po spotkaniu z palącym trawę szaleńcem Daffym (wspaniały Robert Carlyle) dowiaduje się o rajskiej wyspie, która jest wszystkim, o czym pragnął w życiu. Dostanie się tam da mu przygodę i niebezpieczeństwo, których pragnie, bo raz tam będzie to rzecz z marzeń, doskonały raj odcięty od cywilizacji... Film jest bardzo podzielony na dwie części, pierwsza połowa przedstawia nam Richarda i ludzi, których przekonuje, aby podróżowali z nim na tę rajską wyspę, następnie śledzimy ich podróż, która jest doskonała w rozwijaniu postaci, napotykają przeszkody i uczą się o sobie nawzajem. Druga połowa jest warta czekania, bo to tutaj historia zaczyna zmuszać widza do myślenia, jest idylliczna, jest przepiękna, jest niemal doskonała, ale gdziekolwiek jest społeczność, będą tam osobiste problemy, zazdrości, poszukiwacze władzy i inne, krótko mówiąc, otoczenie może być doskonałe, ale ludzka natura jest daleka od doskonałości. Teraz kocham ten film, kocham grę DiCaprio, zarozumiały spryciarz poszukujący emocji jest dla niego stworzony, a on dostarcza go z zręcznym wachlarzem emocji. Reżyser Danny Boyle świetnie radzi sobie z równoważeniem radości raju z niepokojącym zniekształceniem różnych postaci w społeczności, a kinematografia od Dariusa Khondjiego jest naprawdę piękna (miejsca w Tajlandii). Film cierpi z nieuniknionych porównań do Władcy much i Serca ciemności, i tak, to są uczciwe porównania, ale nie odbiera to faktu, że jest to świetny film dla nowoczesnego pokolenia we własnym zakresie, z sednem historii istotnym dla wszystkich. Fani powieści mogą być bardzo ambiwalentni wobec tego filmowego przystosowania, ale według mnie zyskuje na wartości przy kolejnych seansach. 8/10